- To była sekunda, nie wiedziałam co się dzieje. Na szczęście Julka żyje i jest cała - mówi Joanna Juszczak, mama dziewczynki, nie może wstrzymać łez. Życie Julce uratowała prababcia, która po pierwszym uderzeniu śniegu rzuciła się na wózek zasłaniając prawnuczkę, przed uderzeniem drugiej partii. Gwałtownie wybudzona dziewczynka bardzo płakała, jej buzia i ubranie była kompletnie zasypane zbrylonym śniegiem. - Gdyby nie buda w wózku to by malutka zginęła - rozpacza Stefania Suska, prababcia dziewczynki. Kobieta pokazuje poranioną śniegiem dłoń, twierdzi, że bardzo boli ją ramię, które przyjęło uderzenie. - To miał być tradycyjny spacer a skończył się takim nieszczęśliwym zdarzeniem. Mam nadzieję, że Julka dojdzie do siebie, przestanie płakać i zapomni o tym co się stało - oznajmia S. Suska. Kobiety poinformowały o zdarzeniu nowosolską policję. Tymczasem pracownicy Zakładu Usług Mieszkaniowych natychmiast zagrodzili przejście. Zapewniali przy tym, że rano zrzucili śnieg z feralnego dachu. - Widocznie zsunęło się to, czego nie udało nam się strącić - oznajmia mężczyzna. (nika)