To drugi przypadek tej choroby w ciągu kilku dni w Gorzowie Wielkopolskim - alarmuje "Gazeta Lubuska". Gorzowianka trafiła do szpitala z zapaleniem woreczka żółciowego. Była operowana w sobotę o godz. 22. Płyn zakażony bakteriami meningokokami, które wywołują sepsę (inaczej posocznicę), znajdował się w jamie brzusznej. Kobietę przeniesiono na oddział intensywnej terapii. Lekarze zastosowali szeroką terapię antybiotykową. "Kobieta jest nieprzytomna, ale jej stan się stabilizuje" - mówi rzecznik szpitala w Gorzowie Wielkopolskim Krzysztof Cichowlas. Pacjentka nie oddycha samodzielnie. To drugi przypadek sepsy w ciągu pięciu ostatnich dni. W piątek ok. północy do szpitala trafił 6-letni chłopiec. Ok. 16 nagle dostał gorączki. Kiedy jego stan zaczął się pogarszać, rodzice zawieźli go do lekarza rodzinnego, a ten od razu do szpitala. Jego stan był ciężki; z dzieckiem nie było kontaktu - relacjonuje gazeta. - Dziecko właściwie było umierające - mówił wówczas rzecznik szpitala w Gorzowie Wlkp. Wszyscy, którzy mieli kontakt z chorym, czyli rodzina, lekarze i pielęgniarki, a także dzieci z przedszkola dostali antybiotyki. Najgłośniej o sepsie było w marcu zeszłego roku - przypomina "Gazeta Lubuska". Wówczas do gorzowskiego szpitala przywieziono trzech żołnierzy z jednostki w Skwierzynie. Jednostkę w Skwierzynie zamknięto, a pododdział, z którego pochodzili chorzy poddano kwarantannie. W odosobnieniu trzymano 140 żołnierzy. Chorzy pochodzili z Nysy, Gliwic i Kłodzka. Jeden z żołnierzy był w stanie krytycznym. Wszyscy przeżyli.