Podczas weekendu odbyły się dwa spektakle, jeden nadprogramowy, oba jednak całkowicie wyprzedane. Muzyczna podróż w lata 50. zaproponowana przez nowosolskich artystów była powrotem do żywiołowych inscenizacji opartych na przebojach z lat 70. i 80., jakie kilka lat temu święciły tryumfu na scenie NDK. Pełna sala, rozpaczliwe poszukiwania biletów i aplauz publiczności pokazują wyraźnie, że to najkrócej mówiąc doskonały pomysł na rozrywkę w mieście. - Trochę Broadwayu, trochę Janusza Józefowicza to recepta na pomysł, a świetne wykonanie nowosolskich artystów sprawia, że nie powinniśmy mieć kompleksów. Spędzenie półtorej godziny na oglądaniu tego spektaklu to była wielka przyjemność. Pokazuje też, że sami możemy zrobić w Nowej Soli coś, co mieszkańcom sprawia radość i jest doskonałą formą rozrywki. Nie trzeba wyjeżdżać do innych teatrów - mówi pan Mariusz, widz piątkowego koncertu. Trudno nie przyznać mu racji. Cieszy powrót NDK do tworzenia muzycznych spektakli z pomysłem, zaskakującą scenografią, muzyką na żywo, tancerkami i plejadą nowosolskich wokalistów. Reżyser "Komu piosenkę" Robert Kajdanowicz jest z premiery zadowolony. - Dobra robota - dziękował licznemu zespołowi po spektaklu. Jego mina mówiła wszystko. Entuzjastyczne reakcje, śmiech i brawa publiczności w trakcie spektaklu były potwierdzeniem, że się udało. Gdy kurtyna poszła w górę, na obrotowej scenie wjechali konferansjerzy Tadeusz Szechowski i Wojciech Olszewski. Karkołomnymi nieraz zapowiedziami wprowadzali kolejne piosenki zestawiając utwory z Ameryki i Polski. Opowiadając z nutką ciepłej ironii o rzeczywistościach kulturowych dwóch światów przekomarzali się z humorem wciągając w zabawę i publiczność. Przez ich opowieść przewinęły się i motocykle harley i junak, gwiazdy muzyki i ikony tamtych czasów: James Dean, Marylin Monroe ale i... Józef Cyrankiewicz, czy Nina Andrycz. Przede wszystkim był to jednak festiwal piosenek z lat 50. i początku lat 60. Jak mawiał pewien inżynier, tych ulubionych, bo już kiedyś słyszanych. Wymieńmy te na które zdecydowali się nowosolanie: Fever, Dwudziestolatki, Runnaway, Autostop, La bamba, Serduszko puka w rytmie cza cza, Hit the Road Jack, Batumi, Pretty woman, Gdzie jesteś Mały Książę..., Stand by Me, Nie Płacz Kiedy Odjadę , Oh Carol, Wala twist, Summer nights, Bal Arlekina i Diana na finał. Wielkie przeboje okraszone były często barwnymi tańcami grupy Gamix, jak przy "Dwudziestolatkach", czy zaskakującymi inscenizacjami, pokaz modelek wychodzących z... szafy z ubraniami podczas "Pretty Woman" Roya Orbisona. Przyznać trzeba, że także nowosolscy wokaliści potrafili celnie i z humorem naśladować pierwotnych wokalistów, wzbudzając żywe reakcje widzów. Nie da się spektaklu pełnego zaskakujących zwrotów "akcji" opowiedzieć, po pierwsze bo warto go zobaczyć, pod drugie, by nie psuć zabawy tym,.którzy jeszcze go nie widzieli. A będzie do tego jeszcze jedna okazja. Już 24 lutego w niedzielę o godz.17.00. Bilety w cenie 5 zł do kupienia w Nowosolskim Domu Kultury. Wojciech Olszewski