Nietypowy napis pojawił się na polach w miejscowości Dąbie (woj. lubuskie). To właśnie z tej wsi, położonej niedaleko Krosna Odrzańskiego, pochodzi były wiceminister sportu Łukasz Mejza. "Sorry za Mejzę". Dąbie przeprasza za byłego wiceministra Ostatnie medialne doniesienia doprowadziły do dymisji wiceministra. Odbiły się też na jego wizerunku wśród sąsiadów i mieszkańców gminy Dąbie. Jak podkreślają organizatorzy, powstanie napisu "Sorry za Mejzę" to oddolna inicjatywa mieszkańców. - To przejaw naszego obywatelskiego buntu przeciwko działaniom Łukasza Mejzy, przeciwko jego odrażającym czynom związanymi z działaniem w Vinci NeoClinic. Każdy może sobie wyobrazić rozczarowanie rodziców i dawanie im wiary w to, co obiecywał pan Mejza. Postanowiliśmy dać temu odpór - przekazał w rozmowie z portalem newslubuski.pl Sławomir Kobiela. Dąbie. Mejza w niełasce sąsiadów? Nietypowy napis i inicjatywa Jak zaznaczył jeden z autorów napisu, przy inicjatywie pracowało 20 osób. - Zaczęło się od grupy geodetów, która wszystko dokładnie wytyczała. Następnie osoby rozkładały włókninę, natomiast kolejni zabezpieczali napis przed powiewami wiatru. Łącznie zużyto około 11 tysięcy metrów kwadratowych agrowłókniny - tłumaczył Kobiela. - Zależy nam najbardziej na tym, aby sprowokować ludzi do dyskusji i do zastanowienia się nad tym, w którym kierunku to wszystko idzie - dodał jeden z organizatorów akcji.Jak podkreślają twórcy napisu "Sorry za Mejzę", akcja nie jest związana z żadną partią polityczną. Łukasz Mejza podał się do dymisji. Doniesienia mediów Dymisja wiceministra Łukasza Mejzy miała miejsce 23 grudnia. - W poczuciu odpowiedzialności za Polskę i obóz Zjednoczonej Prawicy, doskonale rozumiejąc przy tym twarde reguły politycznej gry i coraz poważniejsze zagrożenie oddania władzy w ręce politycznych bandytów z opozycji, systematycznie donoszących na swój kraj za granicą i tą drogą próbujących przejąć władzę w Polsce, a także usłużnym im mediom, podjąłem decyzję o dobrowolnym podaniu się do dymisji ze stanowiska Sekretarza Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki - przekazał polityk. Czarne chmury nad Łukaszem Mejzą pojawiły się około miesiąc wcześniej, po pierwszych publikacjach medialnych. Jak dowodzili dziennikarze Wirtualnej Polski, Mejza miał zachęcać rodziny ciężko chorych dzieci do skorzystania z drogiej i, jak twierdzą eksperci, niesprawdzonej terapii w Meksyku.