Zebrani mieli pospuszczane głowy, wielu płakało. Przyszli, żeby swojemu koledze towarzyszyć w ostatniej drodze. Mikołaj został pobity w zeszłą środę, pod "Żabką" przy ul. 1 Maja, przez pijanego 40-latka. Konał na oczach wielu ludzi. Mimo reanimacji zmarł w szpitalu. astolatek, według relacji świadka zdarzenia, zwrócił uwagę mężczyźnie, gdy ten zaczepiał jego koleżanki. Ponoć jedną z nich uderzył. Piętnastolatek stanął w obronie koleżanek. - Mężczyzna powalił go jednym strzałem w klatkę piersiową. Chłopak wstał, zrobił się blady jak ściana i znowu się przewrócił - relacjonuje mieszkaniec bloku przy ul. 1 Maja, naoczny świadek tragedii.Wszystko działo się na oczach wielu ludzi. Na miejsce została wezwana policja. - O godz. 20.35 dyżurny policji w Nowej Soli otrzymał informację, że pobity chłopiec został odwieziony do szpitala - mówi Anna Szwarczyńska, rzecznik prasowy nowosolskiej policji. - Przeprowadzona była reanimacja, jednak lekarze nie zdołali przywrócić 15-latkowi czynności życiowych - dodaje Szwarczyńska. Mężczyzna został zatrzymany. 40-latkowi postawiono zarzut udziału w bójce ze skutkiem śmiertelnym, trafił na trzy miesiące do aresztu. Mariusz Pojnar