Byliśmy przygotowani na wiele scenariuszy. Ale nie przypuszczaliśmy, że pójdzie tak łatwo. Gastrolog, już po kilku sekundach rozmowy w szpitalnym gabinecie, powiedział, ile chce łapówki za badanie. Jak wiele musiał ich wziąć, że tak szybko i bez wstydu podał swoją cenę? O korupcji w żagańskim powiatowym szpitalu zaalarmowała "Gazetę Regionalną" mieszkanka miasta. Jej mąż musiał przejść gastroskopię. Miał wybór. Czekać 1,5 miesiąca na swoją kolej albo zapłacić i mieć badanie za dwa dni. - Byłam przekonana, że mamy przyjść do prywatnego gabinetu lekarza - mówi z oburzeniem kobieta (imię i nazwisko znane redakcji). Tymczasem badanie odbyło się w szpitalnym gabinecie i na szpitalnym sprzęcie. Lekarz przeprowadził je przed południem, podczas swojego dyżuru. Skasował 150 zł. - Zdrowie najważniejsze, więc zapłaciliśmy. Ale to jest podłość! - denerwuje się nasza rozmówczyni. Prowokacja dziennikarska Nie mogliśmy uwierzyć w bezczelność lekarza. Przeprowadziliśmy dziennikarską prowokację. Zadzwoniliśmy do szpitala, by umówić się na badanie. Rzeczywiście, trzeba na nie czekać ponad miesiąc. Ale lekarz przyznał, że można ominąć kolejkę pacjentów. Przez telefon nie chciał mówić o pieniądzach. Chrząkał. Odpowiadał wymijająco, ale dał do zrozumienia, że nie będzie darmowe. W poczekalni szpitala, przed gabinetem, czekała trójka pacjentów. - Ile doktor bierze za badanie? - podpytujemy. - Mi mówił, że mam zapłacić 140 zł - odpowiada szczerze mężczyzna w średnim wieku. Młody mężczyzna przy ścianie irytuje się, że "chcemy za dużo wiedzieć". Wchodzimy do gabinetu. Lekarz zaznacza, że to droga usługa. Cennik się nie zmienił - 150 zł. Badanie ma się odbyć w szpitalnym gabinecie. Informacja, że nie jesteśmy pacjentkami wbija lekarza w fotel. Jest po pięćdziesiątce, w okularach, miła twarz. Przez chwilę widać jego zdenerwowanie. Wśród pielęgniarek popłoch. Natychmiast wychodzą, zamykając za sobą drzwi. Zaraz zacznie się bronić - myślimy. Szok, lekarz przyznaje: - Wiem, że robię to nielegalnie. Pieniędzy nigdy za wiele Gastrolog przyjmując w szpitalu 3 pacjentów dziennie, mógł zarobić nawet 9 tys. zł miesięcznie. Czy warto było ryzykować, kiedy jego pensja nie jest mała. Średni zarobek lekarza w żagańskim szpitalu wynosi 10 tys. 200 zł brutto. Gastrolog dorabia również w prywatnym gabinecie. To było dla niego za mało. Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) płaci szpitalowi na miesiąc za gastroskopię u ok. 30 pacjentów. Ale skierowań jest więcej. Dlatego na darmowe badanie trzeba czekać 1-1,5 miesiąca. Tego, czy kolejka nie jest sztucznie wytworzona przez żagańskiego gastrologa, przyjmującego w szpitalu prywatnie i jednocześnie na fundusz zdrowia, nie wiemy. NFZ zajmie się tematem tylko wówczas, kiedy zgłosi się pacjent, który i zapłacił, i zaliczył wizytę z budżetu państwa. Dyrektor (nie)wtajemniczony Gdy zapytaliśmy Zdzisława Pawłowskiego, dyrektora szpitala w Żaganiu, co by zrobił, gdyby pacjenci poinformowali go o płatnych badaniach wykonywanych w szpitalnym gabinecie, stwierdził, że zeznania pacjentów nie mają dla niego żadnej wartości. - Człowiek na człowieka może powiedzieć wszystko. Ale zmobilizowałoby mnie to do zdobycia dowodów, przeprowadzenia prowokacji - powiedział dyrektor. - A jak się potwierdza, zgłaszam sprawę do prokuratury, rozwiązuję z lekarzem kontrakt. Kiedy poinformowaliśmy dyrektora o istnieniu nagrania uwiarygodniającego doniesienia pacjentów, prowokacji dziennikarskiej i nazwisku lekarza, dyrektor złagodził zdanie. A po rozmowie z gastrologiem stwierdził, że nie ma zamiaru zgłaszać sprawy na prokuraturę. Zażądał udostępnienia mu taśmy z nagraniem. Zaproponował spotkanie, ale gdy do niego przyjechaliśmy, nie znalazł czasu. W teorii wszyscy dobrzy Zapytaliśmy innych dyrektorów, jak zareagowaliby w tej sytuacji. Wszyscy potępili doktora. Potępili czysto teoretycznie. Wiesław Olszański, prezes Szpitala na Wyspie w Żarach, przyznaje, że wyciągnąłby konsekwencje wobec lekarza. - Zwolnienie dyscyplinarne i skierowanie sprawy do prokuratury - deklaruje prezes. - Jeżeli lekarz przyznałby się do urządzania prywatnej kliniki w państwowym szpitalu, uznałbym to za przypadek psychiatryczny. Łapówki - codzienność Kiedy wyszłyśmy z gabinetu gastrologa, pacjenci oczekujący na wizytę z przekąsem zapytali: - I co, doktor już przebadany? Ale nie wszyscy tak do tego podeszli. - Jak panie mogły tak mu zrobić? Tak nie można - powiedział jeden z nich. Jak silne musi być wśród pacjentów przyzwolenie na korupcję w służbie zdrowia, że wolą płacić łapówki, a gdy sprawa wychodzi na jaw - stanąć w obronie skorumpowanego lekarza? Aneta Czyżewska, Marta Czarnecka Dwie dziennikarki "Gazety Regionalnej" wcieliły się w pacjentki i zgłosiły na umówione spotkanie z gastrologiem w żagańskim szpitalu powiatowym. Oto zapis nagranej rozmowy. A proszę powiedzieć. Bo ja nie wiem, czy mam dobrze pieniążków przygotowanych, ile to by kosztowało? Wie pani, to jest, no, to jest w sumie, to jest drogie badanie, nie. To ile? Badanie z poradą około 150 złotych. 150 złotych? Tak. Panie doktorze, my jesteśmy z "Gazety Regionalnej". Mieliśmy zgłoszenie od pacjentów, którzy mówili... No (ciężko wzdychając) ...że pan przyjmuje na służbowym sprzęcie. No... Ma pan zgodę pana dyrektora? Nie mam zgody. To dlaczego pan to robi? Bo pacjenci nalegają na mnie i chcą. A ma pan swój prywatny gabinet? Mam. To dlaczego nie robi pan tego w gabinecie? No, bo wie pani, nalegają, że mam ich w tych godzinach przyjmować, żebym teraz przyjął. I przyznaje pan, że to, co pan robi, robi pan nielegalnie. No, oczywiście, że robię nielegalnie, wiem, że to robię nielegalnie. No, zgadza się, proszę pani, ale pojedzie pani do 105, w 105 też pani tak ... Pana szczerość nas rozbraja.