Po raz pierwszy wystartowali w nim rok temu. Dowiedzieli się o nim od znajomego, który... sam nie wziął w nim udziału. - Mój znajomy z Zielonej Góry, Maksym Zapolski, przed rokiem sprzedał nam pomysł, że coś takiego jest organizowane. I postanowiliśmy spróbować - wspomina I. Pilimon. Obra jest kameralną, niezbyt szeroką rzeką. - Niektórzy nazywają ją polską Amazonką - zauważa W. Boczkowski. Źródło Obry bije w okolicach Jarocina, po 253 kilometrach wpada do Warty. Rzeka zachwyca pierwotną malowniczością. Promocji tych walorów Obry służy między innymi organizowany rokrocznie Zimowy Spływ Płetwonurkowy. W okolicach Skwierzyny Obra wpada do Warty. I właśnie tam do lodowatej wody, co roku w lutym wchodzą uczestnicy spływu. Teraz odbył się on po raz piąty. Dziewięciokilometrowy odcinek, bo na takim dystansie odbywa się spływ, trzeba pokonać - tylko wtedy zostaje się Oberstrongiem. Nie szybkość się w tym liczy, ale sam fakt pokonania dystansu. Spędzenie w zimnej wodzie około dwóch godzin nie należy do najprzyjemniejszych doznań. Tym bardziej, że w sobotę temperatura wody oscylowała w okolicach zera stopni. - W tamtym roku nurt Obry był wyższy niż w tym, dlatego czas spływu się wydłużył. Obra to rzeka, w której jest sporo kłód, zwalonych drzew. Nie jest tak, że się gładko płynie, trzeba szukać miejsca, by się przebić - zaznacza I. Pilimon. Skwierzyński spływ miał niewiele wspólnego z nurkowaniem, jakie znamy. Zawodnicy płynęli bez akwalungu, powietrza dostarczała trzymana w ustach rurka. Z klasycznego sprzętu do nurkowania korzystali jedynie z kombinezonu z pianki. Spływ sprawdzał nie tyle klasyczne umiejętności płetwonurka, co wydolność organizmu i psychiki. - Tutaj najważniejszą rolę gra psychika, nie wiemy, ile nam jeszcze zostało dystansu do pokonania, czy wystarczy sił, jak nimi gospodarować, czy poddać się, czy próbować dalej - opowiada W. Boczkowski. - Wszystko to dzieje się na wysokiej adrenalinie - wtrąca I. Pilimon. Z roku na rok liczba uczestników systematycznie wzrasta. W tym roku tytuł Oberstronga zdobyło ponad czterdziestu śmiałków. - W takim spływie może wziąć udział każdy, dlatego zachęcamy. To naprawdę mocne wrażenia - zachęcają uczestnicy tegorocznego spływu. Mariusz Pojnar