RZGW w Szczecinie zdecydował, że trzy lodołamacze, które pracowały na Warcie w woj. lubuskim, mają wrócić do Szczecina. Prezydent Jędrzejczak powiedział w czwartek na konferencji prasowej, że ta decyzja była dla niego "zaskoczeniem", bo - jak podkreślił - "pierwszy raz zdarzyło się, że lodołamacze, które miały kruszyć lód na Warcie, zostały wycofane w połowie akcji". - Mamy nadzieję, że ta decyzja zostanie cofnięta - powiedział Jędrzejczak. - Głównym celem było obniżenie lustra Warty, a co za tym idzie obniżenie poziomu wód gruntowych na Zakanalu - dodał. Na gorzowskim Zawarciu i Zakanalu panuje najtrudniejsza sytuacja, dochodzi do podtopień w piwnicach. Na zagrożonym terenie znajduje się ok. 2 tys. budynków mieszkalnych i 23 gospodarstwa rolne. W pierwszej kolejności władze są przygotowane do ewakuacji ok. 500 osób. Decyzję szczecińskiego RZGW o wycofaniu lodołamaczy tłumaczył także w czwartek dyrektor wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego Jarosław Śliwiński. - Spadek niskich temperatur jest coraz bardziej niebezpieczny. Następuje też powolny wzrost wody na Odrze. Udrożnienie tej rzeki ma ogromne znaczenie dla samej Warty - zaznaczył Śliwiński. - Sytuacja na Noteci się uspokaja, górna Warta też ma stabilne poziomy wód, dlatego decyzja o wycofaniu lodołamaczy nie powinna mieć znaczącego wpływu na Gorzów Wielkopolski - powiedział kapitan Jerzy Hopfer z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu. Poziom Warty w mieście wynosi obecnie 541 cm, przy stanie alarmowym 420 cm. Lodołamacze kruszyły lód na Warcie w woj. lubuskim od ubiegłej środy. W woj. zachodniopomorskim wciąż przekroczone są stany alarmowe na Odrze, m.in. na wodowskazach w Gozdowicach, Gryfinie i Widuchowej. Jezioro Dąbie jest całkowicie skute lodem - poinformowało MSWiA.