- Zajęcia domowe są konkretną pracą, której wartość można wyliczyć - tłumaczyła Magdalena Strzelczyk, koordynator czwartkowej akcji na deptaku na rzecz uświadamiania wartości zajęć domowych. Jak podaje Gazeta Lubuska, nie wszyscy mężczyźni się z tym zgadzają. Jarosław Pikuta uważa, że pranie, gotowanie i sprzątanie to naturalny obowiązek kobiety. Statystyczny mężczyzna na prace domowe poświęca dziennie niecałe trzy godziny, kobieta - siedem. 48 godzin tygodniowo to grubo ponad tradycyjny etat. Efektem kampanii Instytutu Spraw Obywatelskich ma być petycja do polskiego rządu o obliczenie budżetu, który by pokazał, o ile praca domowa powiększa przychód krajowy brutto, czyli wzbogaca państwo. Aż 6 milionów polskich kobiet pracuje tylko w domu. To 55 proc. wszystkich pań, które nie mają prawa do emerytury. W sytuacji, gdy rozstają się z mężem, zostają bez środków do życia. W czwartek organizatorki happeningu uświadamiały, że prace domowe nie robią się same. Że na upieczenie ciasta dla uczestników imprezy, poświęciły godzinę ze swojego życia. Pikuta ciastem się zajadał, ale w wyliczenia GUS nie uwierzył. Kobiety też nie wiedzą, ile jest warte ich "siedzenie" w domu.