Jubileuszowy koncert zgromadził nie tylko rodziny i sympatyków orkiestry, ale także przedstawicieli zaprzyjaźnionych orkiestr z terenu województwa i nie tylko. Tradycyjnie wypełniły się wszystkie miejsca w kościele pw. św. Józefa Rzemieślnika, bo i posłuchać było czego. Zespół udowodnił, że potrafi zagrać wszystko. Od klasyki poprzez muzykę filmową, po przeboje muzyki rozrywkowej. Grali w magazynie Wszystko zaczęło się pięć lat temu. Janusz Gabryelski zrezygnował z dyrygowania orkiestrą z Elektryka, ale nie zamierzał odłożyć batuty. Szkolenie młodzieży to jego drugie życie. Po rozmowach z proboszczem ks. Kanonikiem Józefem Kocołem czternastoosobowa ekipa młodzieży zaczęła ćwiczyć w salce domu sióstr zakonnych przy ul. Matejki. Zespół zaczął się rozrastać i trzeba było zmienić siedzibę. Wybór padł na nieużywane magazyny pod plebanią. Po modernizacji pomieszczenia nadawały się do użytku i orkiestra ćwiczy tam do dziś. Ćwiczyć było gdzie, musiało być jeszcze na czym. Pojechaliśmy z panem Januszem do Krakowa, do księdza pasjonata instrumentów muzycznych - wspominał podczas koncertu J. Kocoł - Liczyliśmy, że przyjedziemy z porządnym sprzętem. Wróciliśmy z instrumentami sprzed pierwszej wojny światowej i takimi własnej roboty. Dziś zdobią one salę, gdzie ćwiczy orkiestra. Młodzież gra na dużo lepszym sprzęcie, bo udało się zdobyć pieniądze na ten cel. Samouk z talentem Na czym by nie grali, to i tak zrobią to dobrze. J. Gabryelski ma swoje sposoby na zmobilizowanie do rozwijania talentu. Od pięciu lat prowadzi także przykościelną szkołę nauki gry na instrumentach dętych. Jakie umiejętności w swoich uczniów potrafił wpoić w ciągu ostatnich pięciu lat, można było usłyszeć podczas niedzielnego koncertu. Na szczególne uznanie zasługiwała wiązanka największych przebojów Skaldów. Autorem aranżacji tego wykonania i dyrygentem na ten moment było Kacper Wojtkowiak. Młody wychowanek J. Gabryelskiego, który, mimo że nie chodził nigdy do szkoły muzycznej, doskonale zna się na muzyce. Pięciolecie zespołu to pierwszy powód do świętowania. Kolejne dwa to święta dyrygenta. Czterdziestolecie pracy z młodzieżą połączyło się J. Gabryelskiemu z czterdziestoleciem pożycia małżeńskiego. Po koncercie ustawiła się długa kolejka przyjaciół dyrygenta i orkiestry oraz rodziców jej członków, którzy chcieli kwiatami podziękować za trud włożony w szlifowanie muzycznych talentów.