Dotyczyły one nieprawidłowości we wschowskim domu kultury. Prokuratura nie dopatrzyła się w nich znamion przestępstwa. Przypomnijmy, że na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy klub radnych "Zwyczajni Razem" złożył w prokuraturze dwa zawiadomienia. Pierwsze dotyczyło nieprawidłowości przetargowych przy zakupie mercedesa 313 przez DK. Jednocześnie we wschowskim urzędzie toczyło się postępowanie wewnętrzne w tej sprawie. Kontrola zlecona przez burmistrza Krzysztofa Grabkę potwierdziła, że nie dopełniono wszystkich formalności: członkowie komisji przetargowej nie złożyli oświadczeń, iż nie są spokrewnieni z oferentem, a sam przetarg zrealizowano, choć tylko jedna oferta spełniała wymogi formalne. Burmistrz skierował sprawę do rzecznika dyscypliny finansów publicznych RIO w Zielonej Górze, a opozycja zwróciła się do prokuratury. W ich opinii przetarg budził więcej wątpliwości niż wykazała to urzędnicza kontrola. - Postępowanie wykazało, że doszło drobnych nieprawidłowości, ale nie były one podstawą do postawienia zarzutów. Specyfikacja nie zgadzała się w kilku miejscach ze stanem faktycznym pojazdu. Chodziło m.in. o limit kilometrowy oraz pojemność silnika. Nie były to jednak duże odstępstwa - informuje Artur Dryjas, prokurator rejonowy we Wschowie. Drugi zarzut opozycji dotyczył bezpośrednio Jacka Lisiaka, dyrektora DK. Wątpliwości budziło jego świadectwo maturalne. Dokument, który znajdował się w aktach personalnych był kserokopią, a tymczasem powinien być oryginałem lub poświadczonym notarialnie odpisem. Podobny zarzut padł pod adresem jednego z instruktorów pracujących od wielu lat w DK. - Świadectwo dojrzałości przedłożone przez dyrektora nie budzi wątpliwości. Postępowanie potwierdziło, iż zdał on maturę w jednym z techników. W naszych aktach znajduje się kserokopia dokumentu, a jego prawdziwość potwierdziła szkoła, w której uczył się dyrektor. W przypadku instruktora zarzut przedłożenia fałszywego świadectwa potwierdzającego wykształcenie był słuszny, ale przestępstwo uległo przedawnieniu. W związku z tym postępowanie również zostało umorzone - wyjaśnia prokurator Dryjas. Za posługiwanie się fałszywym dokumentem grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Jednak po dziesięciu latach od popełnienia przestępstwa czyn ten ulega przedawnieniu. Instruktor nie odpowie więc przed sądem. Autor: kab