Mieszkańcy Lubska i kierowcy korzystający z trasy są zbulwersowani. - Jakim cudem droga oddana do użytku pół roku temu wymaga już poprawek? - dziwi się pan Wiesław, który tą trasą jeździ trzy razy w tygodniu. O sprawie pisaliśmy ponad miesiąc temu. Na obwodnicy miasta pojawił się ciężki sprzęt, a spychacze i koparki zaczęły przekopywać przydrożne skarpy. Mówiono o kosztach w około 1 miliona zł i zakończeniu prac na początku lipca. Wiadomo już, że ten termin jest nierealny, a koszt wzrósł już do 3 milionów zł. Skarpy się zapadają się, bo są pod nimi cieki wodne. - Odbudowujemy je i wzmacniamy - poinformowali nas pracownicy firmy PRD z Lubartowa, która wykonuje prace. - W miejsce gliny będzie wylewany beton. Dlaczego na etapie projektowania nie przewidziano, że pod podłożem jest tak dużo wody? To pytanie skierowaliśmy do Zarządu Dróg Wojewódzkich w Zielonej Górze. Ewa Staruch, zastępca dyrektora ZDW twierdzi, że tak naprawdę nikt nie zawinił. - Promost, czyli projektant inwestycji, zrobił badania, ale nie chciał przeinwestować i dlatego nie przeprowadził ich na terenach bezpośrednio przyległych. Gdyby wtedy wykonał odpowiednie prace, to droga kosztowałaby o trzy miliony więcej. To, co się teraz dzieje, to nie jest remont, tylko roboty dodatkowe - wyjaśnia E. Staruch. Trudno jednak zgodzić się z takim tłumaczeniem, zwłaszcza, że to nie pierwszy projekt Promostu, który poszedł do poprawki. Niemal identyczna sytuacja zdarzyła się po oddaniu do użytku obwodnicy Żagania. Wtedy skarpy również osunęły się wskutek napływu zbyt dużej ilości wody. Firma Promost zrobiła nowy projekt dla Lubska. Woda z pól będzie spływała do specjalnego rowu przy obwodnicy. Daniel Sawicki