- Wszystko rozsypało się jak domek z kart - opowiada Rafał Nowak, ojciec czterolatki. W styczniu Emilka będzie obchodziła piąte urodziny. Najprawdopodobniej spędzi je we wrocławskiej klinice, do której trafiła pod koniec września. Te urodziny będą inne niż do tej pory. Chociaż sama nie zdaje sobie do końca sprawy z tego, co ją spotkało. Musi stawić czoła białaczce limfoblastycznej. Wcześniej praktycznie nie chorowała. Zwykłą gorączkę miała bardzo rzadko. Dziś ściany szpitalne i białe fartuchy lekarskie to dla niej codzienny widok. We wrocławskiej klinice jest z nią jej mama, Adriana. Tata wrócił z Dolnego Śląska w niedzielę wieczorem. - Jej stan jest poważny, ale na tyle dobry, że mogliśmy ją zabrać do zoo. Miło było zobaczyć na jej twarzy uśmiech - podkreśla Rafał Nowak. Dziewczynka jest obecnie po kilkunastu dniach leczenia. Najważniejsze będą najbliższe trzy miesiące. Cały cykl leczenia może potrwać od dwóch do dwóch i pół roku. Od poniedziałku smutek Zaczęło się od zwykłego przeziębienia. Emilka została w domu. Nie poszła do przedszkola. Przez tydzień leżała w łóżku. W poniedziałek miała wrócić do dzieci, ale kaszel jej nie przeszedł. Ponownie poszła z mamą do lekarza, który obsłuchał jej klatkę piersiową. Emilkę wysłano na zdjęcie rentgenowskie. Miała zmiany na prawym płucu. Następnego dnia zrobiono jej tomografię. Lekarze nie mieli wątpliwości. Dziewczynka ma chłoniaka. Dzień wcześniej, w niedzielę 21 września jej tata, który jest pilotem w nowosolskiej załodze rajdowej, zdobył drugie miejsce na rajdzie w Poznaniu. - Życie jest przewrotne. W niedzielę się cieszyłem, żeby za chwilę się smucić - mówi R. Nowak. Tęskni za domem i Lili Emilkę karetką odwieziono do kliniki do Wrocławia. Wykonano jej serię badań. Medycy orzekli, że ma ostrą białaczkę limfoblastyczną T-komórkową. Po piętnastu dniach leczenia lekarze stwierdzili poprawę, ale to dopiero początek walki z chorobą. - Gdybym tylko mógł, wziąłbym tę chorobę na siebie - mówi drżącym głosem R. Nowak. Pierwsze dni po tym, kiedy dowiedzieli się o chorobie były dla całej rodziny Nowaków prawdziwą traumą. - Kompletnie nie mogłem się odnaleźć, nie mogłem spać, wszystko nagle wywróciło się do góry nogami. Wydawało się, że wszystko w naszym życiu jest poukładane. Mam pracę, żona też. Wszyscy byliśmy zdrowi. No właśnie. Byliśmy, ale wiem to na pewno, że wszystko dobrze się skończy - podkreśla ojciec Emilki, który po krótkim urlopie spędzonym we Wrocławiu wrócił do pracy. Jest nauczycielem w Gimnazjum nr 2. - Próbuję normalnie funkcjonować. Fizycznie jestem tu, ale myślami cały czas we Wrocławiu. Dziewczynka bardzo tęskni za domem. - Cały czas pyta o swoją kotkę Lili. Mam nadzieję, że już wkrótce będzie mogła ją zobaczyć - mówi R. Nowak. Na co dzień prowadzi klub kolarski. Jego córka pod koniec września wyruszyła w maraton po zdrowie. Wierzmy, że do mety dojedzie jak najszybciej. 21 października w NDK odbędzie się koncert charytatywny połączony ze zbiórką pieniędzy dla chorej Emilki. W programie między innymi występ zespołu Trio Bluesette. Usłyszymy Janusza Lewandowskiego na kontrabasie, Edwarda Piniutę na perkusji i Annę Przybylską na akordeonie. Będzie także można kupić cegiełkę za 10 zł. Uzbierana kwota będzie przekazana na leczenie Emilki. W pomoc chorej dziewczynki nie mogły nie włączyć się także dzieci z "jedenastki" i ich opiekunowie. 8 listopada o 11 rozpocznie się festyn połączony ze zbiórką pieniędzy. W programie między innymi występy teatralne, kawiarenka, kiermasz ozdób świątecznych, pokaz samochodów rajdowych. Mariusz Pojnar