Kilka tygodni po wydarzeniu do mieszkań podejrzewanych przez policjanta pracowników Miejskiego Ośrodka Sportu, Rekreacji i Wypoczynku wkroczyli uzbrojeni policjanci z prokuratorskim nakazem przeszukania. - To tak, jakbym została złodziejką, bo oni weszli i zaczęli przeszukiwać - mówi Krystyna Szymańska. - Człowiek nie miał nic wspólnego z policją, a tu nagle praktycznie jakieś zarzuty postawione, bo niewinnemu człowiekowi przeszukania w mieszkaniu się nie robi - dodaje Kamil Błaszczyk. Obrączki nie odnaleziono.