W maju radni miejscy zagłosowali przeciwko podwyżkom opłat za wodę i ścieki. W rozmowach zakulisowych twierdzili, że nie chcą brać na siebie odpowiedzialności za kolejny wzrost cen, który może uderzyć w domowe budżety. O podwyżkę wnioskowała miejska spółka Uskom. Powód był oczywisty. Rosną koszty eksploatacji sieci wodno-kanalizacyjnej, paliwo, więcej trzeba zapłacić za materiały w razie awarii wodociągu. Poza tym ustawa budżetowa przewiduje inflację na poziomie dwóch procent. Dodatkowo spółce przybyło nowe zadanie - obsługa nowej oczyszczalni ścieków. Mimo, że radni nie zgodzili się na podwyżki spółka postanowiła je wprowadzić z dniem 1 lipca. Informacja o tym ukazała się już w ubiegłym tygodniu w dzienniku regionalnym. - Po konsultacji z radcą prawnym doszliśmy do wniosku, że na podstawie ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków, mamy prawo zmienić wysokość opłat za wodę i odprowadzanie ścieków - mówi Marcin Wawrzyński, prezes Uskom. Przepisy ustawy (art. 24) mówią, że jeżeli rada gminy nie podejmie uchwały w terminie, taryfy zweryfikowane przez burmistrza wchodzą w życie po upływie 70 dni od dnia złożenia wniosku. Jeden metr sześcienny wody dla gospodarstw domowych kosztuje dziś 2,36 (do każdej kwoty należy doliczyć 7% podatek VAT), dla pozostałych odbiorców, w tym przedsiębiorstw 2,83. Po podwyżce sumy te przedstawiałyby się następująco 2,42 oraz 2,93 (wzrost o 10 groszy). Więcej musielibyśmy zapłacić również za kubik odprowadzanych ścieków. Dziś kosztuje on 2,16 w przypadku gospodarstw domowych, 2,33 w przypadku innych odbiorców. Po podwyżce należy zapłacić odpowiednio 2,44 (wzrost o 28 groszy) oraz 2,74 (wzrost o 41 groszy). Mieszkańcy podwyżkę krytykują. Jeden z internautów na naszej stronie internetowej napisał: - Podwyżki tak, ale wtedy kiedy jakość wody ulegnie znacznej poprawie. Czy ktoś z radnych widział filtr użytkowany przez miesiąc? Dosłownie tragedia. Czy aby na pewno tę wodę gdzieś się filtruje? Autor: Rafał Stasiński