W lutym 2001 r. mężczyzna został zatrzymany podczas interwencji związanej z zakłóceniem porządku we wsi w gminie Międzyrzecz. Mieszkał tam w jednym z pustostanów. Po wyjaśnieniu sprawy został zwolniony. Policja nie mogła jednak ustalić jego danych, gdyż nie chciał ich zdradzić. Dopiero kilka dni temu nastąpił przełom. Sprawą zajął się policjant wydziału kryminalnego międzyrzeckiej komendy i ustalił kim jest tajemniczy mężczyzna. Wcześniej nie pomogły nawet publikacje w prasie czy programy w telewizji - poinformował Marcin Maludy z lubuskiej policji. Po kolejnym sprawdzeniu wszystkich danych okazało się, że tzw. n/n ma 60 lat, na imię Henryk, a nie jak podawał do tej pory Ryszard i pochodzi z Gdańska. Rozpoznała go córka, która nie widziała ojca od kilkunastu lat. Sprawa ciągnęła się latami. Po publikacjach medialnych na policję zgłaszały się osoby, które liczyły, że to może zaginiony członek ich rodziny - jednak po weryfikacji każdego zgłoszenia okazywało się, że tak nie było. Przez lata kolejni policjanci próbowali rozwikłać zagadkę. Nadal nie jest znany powód, dla którego pan Henryk przyjechał w okolice Międzyrzecza i nie chciał zdradzić swej tożsamości. Mężczyzna nie jest osobą chorą, nigdy nie był poszukiwany przez policję. Policja jest pewna, że ustalona tożsamość tego człowieka jest prawdziwa, jednak on nadal twierdzi, że ma na imię Ryszard.