O wyjątkowych narodzinach poinformował dziś ojciec czworaczków, Radosław Bełza. - Stan dziewczynek jest stabilny i nabierają one siły z każdą godziną. Przyszły na świat jako wcześniaki z wagą ok. 1 kg. Mama czuje się dobrze i dochodzi do siebie po trudach narodzin pod baczną obserwacją lekarzy i personelu z Ginekologiczno-Położniczego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu - powiedział Bełza. Termin rozwiązania był dla rodziców zaskoczeniem, gdyż według planu porodowego miało ono nastąpić trzy tygodnie później. Stało się jednak inaczej i w miniony piątek o godz. 2.20 jako pierwsza przyszła na świat Tosia, po niej Tatiana i Amelka, a na koniec Maja. Rodzice o tym, że czeka ich "poczwórne" szczęście dowiedzieli się na początku maja. - Lekarze przewidują, że nasze maleństwa pozostaną w szpitalu nawet do dwóch miesięcy. To normalna procedura przy narodzinach czworaczków. Dziewczynki, które przebywają w inkubatorach, muszą nabrać sił i przybrać na wadze. Jeśli wszytko pójdzie dobrze mając dwa kilogramy będą mogły opuścić szpital i przyjechać do domu, gdzie wszystko jest już dla nich przygotowane - powiedział ojciec czworaczków. Radosław Bełza pracuje w branży telekomunikacyjnej, jego żona w handlu. To ich pierwsze dzieci, a do ich poczęcia doszło w sposób naturalny. Mężczyzna ma jeszcze syna z poprzednią żoną. Rodzicie dziewczynek nie są zamożnymi ludźmi, dlatego też liczą na pomoc miasta i sponsorów. - Przede wszystkim prosimy o trzymanie kciuków za zdrowie naszych dzieci - to jest teraz najważniejsze. Mamy jednak świadomość, jakie stoi przed nami wyzwanie. Opieka nad czworaczkami to cztery razy szczęścia, ale także obowiązków i wydatków. Nie boimy się tego, ale nie ukrywamy, że każda pomoc, zarówno ta duchowa jak i materialna będzie dla nas i naszych dzieci bezcenna - powiedział Bełza. Bożena Nowak z Ośrodka Badań Demograficznych Urzędu Statystycznego w Olsztynie potwierdziła, że dziewczynki są pierwszymi czworaczkami w województwie lubuskim. Czworaczki z ciąży samoistnej czyli bez in vitro i technik wspomaganego rozrodu zdarzają się raz na 700 tysięcy porodów.