W rzeczywistości mężczyzna oszukiwał ludzi, wyłudzając od nich ogromne sumy i narażając na utratę życia lub zdrowia - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Dariusz Domarecki. Akt oskarżenia w tej sprawie trafi do Sądu Okręgowego w Warszawie. W wyleczeniu z raka miały pomagać oferowane przez podejrzanego "cudowne specyfiki" o nazwach "antyra" i "derax". Mężczyzna obiecywał, że z ich pomocą wyleczy każdą postać tej śmiertelnie groźnej choroby, nawet w jej zaawansowanym stadium. Eksperci stwierdzili, że do ich produkcji wykorzystywał m.in. kwas mlekowy, kwas chlebowy i czosnek; specyfiki te nie miały żadnych właściwości leczniczych. W tej sprawie podejrzane są obecnie trzy osoby. Główny podejrzany Zygmunt B., jego małżonka Urszula oraz Witold S., który ma zarzut "prania" pieniędzy uzyskiwanych w drodze przestępstwa. - Zygmuntowi B. przestawiono m.in. zarzut oszustwa, narażenia na niebezpieczeństwo życia lub zdrowia człowieka, a także prowadzenia praktyki lekarskiej bez uprawnień oraz "prania" pieniędzy. Grozi mu do 10 lat więzienia, podobnie jak dwojgu pozostałym podejrzanym w tej sprawie - powiedział Domarecki. Śledztwo rozpoczęło się przed rokiem. Wówczas to policja z Gorzowa zatrzymała w Warszawie oszusta, który obiecywał, że wyleczy każdą postać raka. Śledztwo wykazało, że proceder trwał od 2000 do 2006, w tym czasie podejrzany miał wyłudzić od chorych ogromne sumy pieniędzy. Lubuscy policjanci i prokuratorzy przez kolejne miesiące ustalali osoby poszkodowane przez podejrzanych. Jak powiedział Domarecki, udało się dotrzeć do ok. 30 takich ludzi z różnych miejsc Polski. Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że kwota jaką łącznie zapłacili oszustowi to ponad 1,8 mln zł.