Koledzy z podwórka: Krzysztof K. (20 lat), Radosław A. (18 lat) i Andrzej B. (30 lat) ukradli dwie owce swojemu sąsiadowi jeszcze w czerwcu. Później, najmłodszy z nich najpierw uderzał zwierzęta młotkiem, a później poderżnął im gardła. Podczas śledztwa mężczyźni do wszystkiego się przyznali. Tłumaczyli, że do przestępstwa zmusiła ich bieda a owce zwyczajnie zjedli. Właściciel wartość zwierząt wartość wycenił na 600 zł. Co ciekawe zabicie owiec jest łagodniej karane niż ich "porwanie". Zgodnie z kodeksem karnym, według ogólnych przepisów za kradzież grozi nawet do pięciu lat więzienia, tymczasem zabicie zwierząt podlega już pod przepisy ustawy o ochronie zwierząt, a nie pod kodeks karny. Ustawa przewiduje za to do roku pozbawienia wolności. Prokuratura oskarżyła wszystkich o kradzież, mężczyzna, który zabił owce ma dodatkowo zarzut uśmiercenia zwierząt. W jego przypadku sąd może zsumować kary. Teoretycznie chłopak może dostać nawet do sześciu lat. kk