Pod koniec października do gorzowskiego szpitala trafił mężczyzna, u którego stwierdzono objawy ciężkiego zatrucia alkoholem niewiadomego pochodzenia. Po trzech dniach pobytu w szpitalu zmarł, nie odzyskując przytomności. 56-letni Grzegorz K. zakupił spirytus po okazyjnej cenie od innego gorzowianina. - Jak się okazało, sprzedający go mężczyzna był jednak tylko ostatnim ogniwem w tym procederze. Zajmował się bezpośrednią sprzedażą alkoholu w 200 ml buteleczkach - powiedział Konieczny. Idąc tym tropem gorzowscy policjanci dotarli do 57-letniego Tadeusza S. W jego mieszkaniu zabezpieczyli 264 litry spirytusu niewiadomego pochodzenia. Alkohol znajdował się w pięciolitrowych, plastikowych baniakach. Było tam również 21 litrów rozcieńczonego już alkoholu. - Potwierdzono, że S. rozrabiał spirytus i rozlewał go do mniejszych opakowań. Tak przygotowany sprzedawał nabywcom - dodał Konieczny. Policja czeka na wyniki badań toksykologicznych próbek zabezpieczonego spirytusu. Jeśli potwierdzone zostanie, że jego skład miał wpływ na zgon Grzegorza K., osoby rozprowadzające ten alkohol usłyszą zarzut spowodowania śmierci mężczyzny. Zatrzymanemu Tadeuszowi S. przedstawiono zarzuty związane z popełnieniem przestępstwa skarbowego. Mężczyźnie grozi wysoka grzywna za sprzedaż alkoholu bez stosownych zezwoleń.