Zgłoszenie o wybuchu na najwyższym piętrze budynku (4-piętrowego - przyp. red.) policja otrzymała w niedzielę po godzinie 15. Ustaliła również, że w gorzowskim szpitalu przebywa 26-letni mężczyzna, który wynajmował to mieszkanie. Trafił tam z poranioną ręką i był w szoku, ale jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo, jednak z uwagi na stan zdrowia przesłuchanie mężczyzny nie było możliwe. W związku z tym wydarzeniem zarządzono ewakuację całego budynku. Objęła ona kilkadziesiąt osób. Policja zabezpieczyła teren i wezwała na miejsce swoich pirotechników z Zielonej Góry. Ci po kilku godzinach przyjechali do Gorzowa i sprawdzili podejrzane mieszkanie. - Nie znaleziono w nim materiałów wybuchowych czy innych niebezpiecznych przedmiotów np. niewypałów lub amunicji. Zabezpieczono jedynie nieznane substancje, które zostaną zbadane w laboratorium - powiedziała Dąbrowska. W trwającej kilka godzin akcji brała udział straż pożarna, pogotowie i policja, a mieszkańcy budynku spędzili kilka godzin poza domem. Dopiero przed godziną pierwszą w nocy mogli wrócić do swoich mieszkań. Po oględzinach budynku inspektor nadzoru budowlanego uznał, że eksplozja nie spowodowała żadnych uszkodzeń zagrażających jego konstrukcji.