- Jordan nie lubi samotności i jeśli szczeka, to z tęsknoty - tłumaczy kobieta. - Ciekawe, czy w ten sam sposób policja karze wszystkie ujadające na podwórkach burki? Do mieszkania Beaty Płodzich w Tuplicach zapukali stróże prawa. Twierdzili, że jej kundel burzy spokój sąsiadom zbyt głośnym ujadaniem. I że nie mają innego wyjścia, jak nałożyć mandat na jego właścicielkę. - Ale za co? Za szczekanie? To niedorzeczność - tłumaczyła policjantom. - To tak, jakby zabronić człowiekowi mówić - próbowała przekonywać B. Płodzich. Kobieta mieszka w dwurodzinnym budynku. Do południa pracuje, jej córka jest w szkole, a Jordan, bo tak wabi się jej pupil, zostaje w tym czasie sam. I zdarza mu się zawyć z tęsknoty. Szczeka też, gdy na korytarzu pojawi się ktoś obcy. - Kiedy wychodzę do sklepu i zostawiam go samego, nie słyszę wyjątkowo uciążliwego szczekania - opowiada. - Ale żeby od razu karać mnie mandatem? B. Płodzich rozumiałaby restrykcyjność policjantów, gdyby zwierzak ujadał dniami i nocami, ale tak nie jest. Przypomina sobie, że dwa miesiące wcześniej pojawili się u niej miejscowi mundurowi i nakazali "coś z tym zrobić". Nikt jednak nie ostrzegł kobiety przed sankcjami karnymi. Wykroczenie przeciwko porządkowi - Tłumaczyłam, że nie potrafię oduczyć Jordana szczekać, że ma wszystkie szczepienia i nie wypuszczamy go samego na dwór, ale mandat i tak wypisali - dodaje kobieta. - Ciekawe, czy tak samo karzą innych ludzi za burki szczekające wieczorami przy posesjach - pyta. Odpowiedź uzyskała w żarskiej komendzie. Dowiedziała się, że jeśli tylko policjanci dostaną taki sygnał, wlepią mandat. A co z bezpańskimi psami wałęsającymi się po ulicach? Na to pytanie nikt nie odpowiedział. Policjant wypisał B. Płodzich mandat 100 zł. W żarskiej komendzie dowiedzieliśmy się, że kara poprzedzona była kilkakrotnymi interwencjami. - Głośne ujadanie, tak jak słuchanie muzyki, jest wykroczeniem przeciwko porządkowi i spokojowi publicznemu - poinformował nas nadkomisarz Sebastian Wojciechowski z KPP w Żarach. Pani Beata spytała o radę weterynarza. - Mało nie padł ze śmiechu, ale poważnie dodał, że może warto zaserwować psu środki uspokajające - opowiada mieszkanka Tuplic. Autor: Lucyna Makowska