- Mężczyźni mieli po ok. 60 lat i byli doświadczonymi wędkarzami. Obaj mieszkali w Nowym Tomyślu (woj. wielkopolskie) - powiedział rzecznik lubuskiej policji Sławomir Konieczny. Jak dodał, mimo dużego doświadczenia wędkarze zdecydowali się łowić ryby na środku jeziora, w odległości ok. 200-250 metrów od brzegu. Mniej więcej w tym miejscu przez akwen przepływa rzeka Obra co sprawia, że lód jest tam bardzo niebezpieczny. W sobotnie popołudnie świadkowie widzieli jak pod jednym z wędkarzy zarwał się lód, a drugi ruszył mu na pomoc. Niestety także i on po chwili znalazł się w wodzie. Przez pewien czas jeden z wędkarzy utrzymywał się na powierzchni w przeręblu, ale potem zsunął się pod wodę. Podjęte tego samego dnia poszukiwania nie przyniosły skutku, a po zapadnięciu zmroku akcja została przerwana do rana. Znaleziono jedynie dwa plecaki i dwa zestawy do wędkowania należące do mężczyzn. W niedzielę przed południem ciała mężczyzn wyłowili płetwonurkowie ze straży pożarnej. - Okoliczności tego tragicznego zdarzenia są badane pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Międzyrzeczu - dodał Konieczny. Kruchy lód i lekkomyślność były także przyczyną sobotniej tragedii w Żubrowie koło Sulęcina, gdzie w niedużym stawie utopił się 13-letni chłopiec. Od kilku dni w woj. lubuskim temperatura dochodzi nawet do kilkunastu stopni Celsjusza. To sprawia, że lód pokrywający akweny szybko topnieje, jest kruchy i niebezpieczny.