Mechanik otrzymał zlecenie naprawy unieruchomionego auta. Właścicielka wskazała miejsce, w którym jest zaparkowane i przekazała mu kluczyki. Kiedy mechanik przyjechał po auto, otworzył drzwi, ale nie mógł uruchomić silnika. Sadząc, że samochód ma uszkodzoną stacyjkę, wziął pojazd na hol i zabrał do warsztatu. W międzyczasie na policję wpłynęło zgłoszenie o kradzieży pojazdu takiej samej marki. Śledczy szybko ustalili, kto zabrał auto sprzed budynku i przyjechali do jednego z kostrzyńskich warsztatów samochodowych. - Okazało się, że mechanik z parkingu zabrał inny pojazd. Właściwy stał niedaleko, a ten w warsztacie należy do sąsiada kobiety zgłaszającej awarię. Kobieta z sąsiadem doszli do porozumienia i stwierdzili, że doszło do niecodziennej sytuacji i niesamowitego zbiegu okoliczności. Sprawa zostanie umorzona - powiedział Jaroszewicz. Pomyłka wynikała z faktu, że mieszkanka Kostrzyna nad Odrą wskazała mechanikowi parking, na którym auto stoi i przekazała kluczyki, ale nie podała mu ani numerów rejestracyjnych, ani koloru auta. Jej samochód był szary, a sąsiada - niebieski.