"Huk był tak wielki, że kierowca przez moment nie wiedział, co się stało" - relacjonował jeden ze świadków. Dzieci od razu upadły na podłogę. Policja dokonała oględzin autokaru, wynika z nich, że w kierunku pojazdu oddano jeden strzał, prawdopodobnie z wiatrówki. "To coś strasznego, kula, która przebiła szybę, była na wysokości głowy dziecka - powiedział "Gazecie Lubuskiej" Marek Ziółkowski właściciel firmy Watah, do której należał autokar przewożący dzieci. Funkcjonariusze wszczęli dochodzenie w sprawie narażania dzieci na niebezpieczeństwo utraty zdrowia bądź życia oraz uszkodzenia samochodu.