Do wypadku doszło późnym wieczorem w sobotę. Jak czytamy na stronie OSP, kobieta przez osiem godzin czekała w samochodzie na pomoc. Obok był jej martwy mąż, jednak 26-latka nie była w stanie wezwać pomocy, ponieważ zakleszczyła się w pojeździe. Pomoc wezwano dopiero w niedzielę nad ranem. Auto zauważył grzybiarz, który przechodził rzadko uczęszczaną trasą, na której doszło do wypadku. Kobietę przewieziono do szpitala, jednak mimo walki lekarzy, 26-latka zmarła - podaje TVN24. Nieznane są powody, dla których auto zjechało z drogi i uderzyło w drzewo. Sprawę bada policja.