37-latkowi zarzucono, że do badania na zawartość alkoholu pobrał krew nie od policjanta, podejrzanego o potrącenie pieszego, lecz od pielęgniarki. Do przestępstwa miało dojść w 2005 roku. Jak ustalono, w nocy z 19 na 20 listopada policjant po służbie wracał do domu i potrącił niedaleko Nowej Soli pieszego, na skutek czego ten doznał ciężkich obrażeń ciała. Na miejscu wypadku, po badaniu na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu, alkometr wskazał 0,55 mg/l alkoholu. Podejrzany został więc przewieziony do szpitala w Nowej Soli na pobranie krwi w celu dokładnego przebadania. Prokuratorskie śledztwo ustaliło, że dyżurny lekarz zamienił próbki z krwią policjanta i pielęgniarki. W ten sposób miał uchronić policjanta przed niekorzystnym dla niego wynikiem badania krwi na zawartość alkoholu. - Przeprowadzone badania genetyczne krwi wykazały, że krew nie pochodzi od policjanta. Biegli orzekli, że krew pochodzi od kobiety - jak się później okazało - pracującej w szpitalu pielęgniarki - powiedział Rubaszewski. Akt oskarżenia w tej sprawie przeciwko pielęgniarce, jak i policjantowi, trafił do sądu