W niedzielę złodziej wykorzystał nieobecność proboszcza odprawiającego mszę w sąsiedniej miejscowości. Na plebanię dostał się wejściem od podwórka. Stamtąd ukradł 1 tys. zł złożony przez parafian na tacę. Gdy ksiądz odkrył brak pieniędzy, powiadomił policję. Podejrzenia padły na ministranta, służącego do mszy przez wiele lat, darzonego przez księdza zaufaniem. Był jedną z niewielu osób, które miały dostęp do plebanii. Pieniądze ginęły już wcześniej. Pierwsze kradzieże policja odnotowała we wrześniu zeszłego roku. Na początku lutego, łupem złodzieja padło aż 5 tys. zł. W końcu Jarosław P. (22 l.) wpadł w pułapkę zastawioną przez policję. Jego odciski znaleziono na znaczonych banknotach zostawionych "na wabia". W niedzielę, na komisariacie w Przewozie, mężczyzna przyznał się do kradzieży. Cicha woda Jarosław P. był postrzegany we wsi jako uczynny, miły chłopak. Większość parafian kojarzyła go jako lektora czytającego w kościele pismo święte i ministranta służącego do mszy. - Zawsze był przy księdzu, często pomagał na plebanii, dla ludzi też był wyjątkowo uczynny. Nikt nigdy nie widział go pijanego, a pod sklepem z ochlapusami też nie przesiadywał - opowiada Zofia Kamracka. - Jak dowiedziałam się o tej perfidnej kradzieży, nogi się pode mną ugięły. Justyna Burda znała Jarka. Według niej odstawał od młodych chłopaków, popijających na dyskotekach, szukających zaczepki. - To, co zrobił, dla wszystkich jest szokiem. Niedawno dostał pracę w wojsku i tak głupio postąpił. Nie wiem, co go podkusiło - zastanawia się J. Burda. Krzysztof Węgrzyn znał Jarka z widzenia. Nigdy nie słyszał złego słowa na jego temat. - Byliśmy "na cześć". Wydawał mi się porządnym facetem - mówi. - Ale zwykle tak jest, że cicha woda brzegi rwie. - Uczynny, grzeczny, zawsze taki uprzejmy, a tu takie coś nosił pod skórą - mówi Ryszard Klisowski, wójt gminy. Zaufany proboszcza - Ze wstępnych szacunków wynika, że ministrant kradł pieniądze z tacy od roku. Jego łupem mogło paść nawet kilkanaście tysięcy złotych - informuje Kamila Zgolak-Suszka, oficer prasowy KPP w Żarach. Miejscowy proboszcz nie chciał rozmawiać o sprawie. Zawiódł się na człowieku, którego darzył zaufaniem. "Gazeta Regionalna" dowiedziała się, że mężczyzna jest żołnierzem nadterminowym. Pracuje w Żaganiu, w 10. batalionie rozpoznawczym strzelców konnych w plutonie medycznym. Jarosław P. przyznał się do kradzieży parafialnych pieniędzy. Grozi mu za to do 5 lat więzienia. Lucyna Makowska