Skwer ma być zagospodarowany w ramach rewitalizacji. Pawilony mają zniknąć, a w ich miejscu ma się pojawić jeden budynek z kilkoma boksami handlowymi na parterze i funkcją usługową na wyższych kondygnacjach. Wokół powstałaby przestrzeń rekreacyjna z ławeczkami, zielenią i fontanną. Sęk w tym, że na czas budowy istniejące stoiska handlowe muszą stąd zniknąć. Wizerunek czy cena? - Myślę, że w państwa interesie leży to, żeby ten skwer stał się wizytówką miasta - przekonywał A. Żyrolis i przypomniał, że zmian w tym miejscu domagają się mieszkańcy i radni, a budowa większego obiektu handlowego ma wzmocnić gospodarczo ten rejon. - Żeby przyciągnąć klienta, musicie zaproponować coś więcej niż przysłowiową budkę - przekonywał wiceburmistrz. - Nie wizerunkiem przyciąga się klienta, tylko ceną - zaznaczyła jedna z pań. Kupcy obecni na spotkaniu chcieli wiedzieć, kto postawi budynek. Opcji jest kilka. Może to zrobić gmina, ale włodarze nie są tym "mocno" zainteresowani. - Mamy masę innych wydatków i nie chcemy się za bardzo w to angażować - tłumaczył A. Żyrolis. Inna wersja to wejście inwestora prywatnego, który potem wynajmie lub odsprzeda powierzchnię handlową kupcom. - Nas na to nie będzie stać, żeby wynajmować pawilon za 2 tys. zł miesięcznie - stwierdził jeden z kupców. Kolejne niebezpieczeństwo jest takie, że handlowcy nie mieliby pewności, że ktoś inny nie przebije ich oferty w staraniach o wynajem czy kupno lokalu. - Na kroki inwestora prywatnego nie mamy wpływu - ostrzegał wiceburmistrz. I ostatnie wyjście: wybudowanie obiektu przez samych handlowców. Ale i do tego pomysłu podeszli oni sceptycznie. Obawiają się, że nie będzie ich na to stać. Jednak wszystko zależy od tego, ile taka inwestycja by kosztowała. Nikt ich nagle nie zaskoczy Bez względu na to, kto wybuduje obiekt, kupców niepokoi też kwestia badań archeologicznych, które trzeba będzie wykonać i to, czy się czasem nie przeciągną w czasie. - A jeśli potrwają rok, półtora, to co w tym czasie z nami? - pytali. Propozycji, aby na czas budowy przenieść swoje punkty na targowisko, nie przyjęli. - Nie będziemy w stanie walczyć z cenami z targowiska. A zresztą, co będziemy robić w pozostałe dni? - stwierdziła jedna z pań. - To do kiedy handlujemy? - padło pod koniec spotkania. - Nie wypowiadamy wam umów, a moglibyśmy od tego zacząć. Na pewno nie zostaniecie zaskoczeni z miesiąca na miesiąc - zapewnił A. Żyrolis. I zaproponował kolejne rozwiązanie: przeniesienie pawilonów na parking przy targowisku. Kupcy postanowili się nad tym zastanowić. Będą też czekać na wstępny kosztorys wybudowania obiektu na skwerze, wtedy będą wiedzieć, czy są w stanie udźwignąć ciężar takiej inwestycji. Krzysztof Koziołek