Tydzień temu rozgrywający reprezentacji przeszedł z Asseco do Stelmetu. Przeciw dawnym kolegom zdobył 19 punktów, miał dwie zbiórki oraz sześć asyst i był współliderem drużyny z Zielonej Góry razem z Walterem Hodgem (także 19 pkt i dwie zbiórki). - Trochę dziwnie się czułem grając przeciw niedawnym kolegom. Nie było presji, ale dodatkowe emocje na pewno tak. Po raz pierwszy w karierze odszedłem z drużyny w połowie sezonu. Do tej pory zawsze byłem lojalny, choć sytuacje były różne. To dla mnie nowa i trochę trudna rzeczywistość, ale czuję się coraz lepiej w nowym środowisku i wiem, że dokonałem dobrego wyboru. Tak naprawdę od początku lutego, gdy doszło do zmiany właściciela w Gdynie wiedziałem, że w klubie nie ma dla mnie miejsca - powiedział rozgrywający. Koszarek podkreśla, że nie poznał jeszcze do końca systemu gry trenera Mihailo Uvalina i wszystkich atutów nowej drużyny. - Cały czas poznaję taktykę, kolegów. Uczę się i odkrywam coś nowego na każdym treningu. Ciężko powiedzieć, ile czasu potrzeba, bym wkomponował się w drużynę. Nie mam go zresztą zbyt wiele. Mam nadzieję, że przed rundą play off będzie już dobrze - dodał. Rozgrywający reprezentacji widzi różnice między Asseco i Stelmetem. - Zespół z Gdyni to bardziej defensywna drużyna, której siła tkwi w obronie. Stelmet ma znacznie większy potencjał w ataku, ale oczywiście o defensywie nie możemy zapominać. Ta musi być lepsza. W spotkaniu przeciw Asseco zaczęliśmy bardzo skoncentrowani, ale potem zbyt łatwo traciliśmy punkty. Na szczęście dobrze się skończyło - dodał. Na razie w Zielonej Górze koszykarz jest sam i tęskni za najbliższymi: "Mam nadzieję, że już w święta będziemy razem".