Pochodzący z Filadelfii Jeff Lorber to ikona smooth jazzu i fusion. W gorzowskim Jazz Clubie Pod Filarami, przy pełnej publiczności, zagrał utwory z najnowszego albumu "Galaxy" , który łączy jazz z elementami rocka, R&B i funku. - W listopadzie rok temu w naszym klubie wystąpił amerykański saksofonista Ernie Watts, który zrobił nam taką reklamę, że to jego agencja, a za nią muzycy Jeffa Lorbera wystąpili z propozycją klubowego koncertu - powiedział szef Jazz Clubu Pod Filarami, Bogusław Dziekański. Lorber uczył się gry na fortepianie od dziecka; studiował w prestiżowej uczelni Berklee College of Music w Bostonie. Po studiach, w drugiej połowie lat 70. przeniósł się do Portland w stanie Oregon, gdzie założył Jeff Lorber Fusion. Zespół z dużym powodzeniem łączył różne gatunki muzyczne, oddalając się od rocka, na rzecz delikatnych harmonii rodem z world music czy R&B. W muzyce The Jeff Lorber Fusion, będącej przykładem schyłkowego okresu ery jazz - rocka, można też usłyszeć inspiracje dokonaniami Weather Report, czy wczesnym okresem twórczości Return To Forever. Zespół okazał się znakomitym miejscem na kształtowania własnego stylu przez lidera, ktróy po pięciu nagranych albumach porzucił ten muzyczny projekt i rozpoczął karierę solową, stając się jednym z pionierów smooth jazzu. Jego najnowszy albuum "Galaxy" jest kontynuacją wcześniejszego "Now Is the Time". Jedenaście pełnych energii, ekscytujących utworów zostało nagranych przez Lobera i największych świata jazzowego: Jimmiego Haslipa, Vinniego Colaiuta i gościnnie Randy Breckera, Lenny'ego Castro, Paula Jacksona Jr., Larry Koonsa i Dave'a Wecki. - Muzyka Lorbera osiągnęła nowy poziom - teraz łączy jazz, funk i rytmy latynoskie - dodał Dziekański. Na scenie muzykowi towarzyszyli: saksofonista Eric Marienthal, basista Nate Philipps oraz perkusista Sonny Emory.