Kierowcy stoją i oczywiście narzekają: a to na służby celne, które ich zdaniem pracują zbyt wolno, a to na rząd, który ich kosztem próbuje uzdrowić sytuację na polskim rynku motoryzacyjnym. Przejście w Świecku jest już praktycznie zakorkowane przez samochody z importu. Z drugiej strony granicy dochodzą niepokojące wieści - kolejka sięga już kilkunastu kilometrów. Po informacji o zaostrzeniu przepisów liczba wyjeżdżających z lawetami na zachód trochę się wprawdzie zmniejszyła, ale chętnych do wyjazdu po samochody jest ciągle sporo. Jak obliczają importerzy, nawet po wprowadzeniu nowych przepisów i tak będzie im się opłacało sprowadzać samochody z zagranicy. To, czy celnicy zdążą przed niedzielą odprawić rzeszę kierowców czekających na granicy, zależy od tego, jak duża będzie ta rzesza. Według rzeczniczki Urzędu Celnego w Rzepinie, Marioli Karaśkiewicz każdy importer, który ustawi się w kolejce przed północą z soboty na niedzielę i zarejestruje w tzw. procedurze tranzytu, zostanie odprawiony po starych zasadach i to niezależnie od tego, czy przekroczy granicę w sobotę, w niedzielę czy w poniedziałek.