- Przystanek Woodstock ma to do siebie, że prezentujemy na nim zróżnicowaną muzykę. Gramy do samego końca! - mówił ze sceny mocno ochrypniętym już głosem szef Fundacji WOŚP Jurek Owsiak. Uczestnicy festiwalu świetnie bawili się zarówno podczas ostrego rockowego grania amerykańskiej kapeli Papa Roach, jak i występu Justyny Steczkowskiej. - Woodstock to rewolucja. Woodstock Owsiaka to nowa konstytucja - krzyczała ze sceny artystka. Zaprezentowała najnowszy projekt "15", powstały z okazji jubileuszu 15-lecia pracy artystycznej, czyli trans-rockowy teatr. W nowych, mocnych i wyrazistych aranżacjach zaśpiewała m.in. doskonale znaną i popularną "Dziewczynę szamana" czy "Grawitację", a także jeden z nowszych utworów "To mój czas". Tuż po niej wystąpił brytyjski wirtuoz skrzypiec Nigel Kennedy, a potem, po raz czwarty na kostrzyńskiej imprezie - Lao Che. W sobotnią noc na "Jazzowe interpretacje Chopina" woodstockowiczów zaproszą Leszek Możdżer i Tymon Tymański. Zagrają także: pochodząca z Teksasu grupa Gril in a coma oraz amerykański zespół Life of Agony. W niedzielę na scenie pojawią się, m.in. - laureat "Złotego Bączka" - Jelonek oraz Armia. Duża scena robi wrażenie nie tylko pod względem artystów, których gości - budowano ją przez ok. 3 tygodnie. Ma 17 m wysokości, 60 m szerokości i 15 m głębokości oraz nagłośnienie o mocy 100 tysięcy watów na stronę.