Wycie silnika słychać było z kilometra, a samochód ścinał wszystkie możliwe zakręty, kilkukilometrowej drogi przez wieś. Podróż zakończył dachowaniem w przydrożnym rowie. Szczepan U.(30l.) mieszkaniec województwa dolnośląskiego, kierujący autem i jego pasażer nie odnieśli żadnych obrażeń, choć obu trzeba było wycinać z wraku, z którego wyciekało paliwo. Skończyło się tylko na kilku siniakach i drobnych otarciach skóry. Od pasażera wyczuwalna była woń alkoholu, na wniosek policji krew do badania pobrano kierowcy. - Na szczęście nikomu nic się nie stało- mówił Czesław Flaga, sołtys wsi. - A gdyby trafił na takiego samego wariata jadącego z naprzeciwka? Ta głupota za kierownicą przeraża. Autor: Lucyna Makowska