Jak poinformował we wtorek Artur Chorąży z zespołu prasowego lubuskiej policji, z informacją o podłożeniu ładunku wybuchowego w budynku gimnazjum zadzwoniono w poniedziałek ok. 9 rano. Rozmówca nie powiedział o jakie gimnazjum chodzi. Policja szybko ustaliła miejsce, z którego telefonował. Znajdowało się blisko jednej ze szkół. Ewakuowano z niej 250 osób. Grupa pirotechników sprawdziła budynki, nic nie znalazła. Na miejscu była straż pożarna, pogotowie i inne służby. Kontynuując akcję, podobne działania przeprowadzono w dwóch kolejnych szkołach. W tym czasie policja ustalała sprawcę. - Gimnazjalista był zaskoczony, gdy policjanci zatrzymali go przed jego domem. Chłopak przyznał, że informacja o bombie była jego pomysłem - chciał uniknąć zaplanowanego egzaminu. Po telefonie na policję wyrzucił "komórkę" licząc, że nikt nie ustali okoliczności fikcyjnego zgłoszenia - powiedział Chorąży. Chłopak usłyszał zarzut fikcyjnego zawiadomienia policji o przestępstwie. Nastolatkowi grozi do dwóch lat więzienia. Jego rodzice mogą być zobowiązani do pokrycia kosztów działań służb ratowniczych.