W ubiegłym tygodniu kilku żołnierzy z tej jednostki trafiło do szpitala z objawami śmiertelnie groźnego zakażenia - sepsy. - Niedospanie i głód to norma - powiedział reporterowi RMF proszący o anonimowość były żołnierz z tej jednostki. Mężczyzna podkreśla, że pijana wojskowa kadra bardzo często w nocy wyżywa się na żołnierzach. Wycieranie piżamami podłogi na sucho, czyszczenie szczoteczką do zębów ubikacji - to najczęstsze "zabawy", do których zmuszani są rekruci. Z jednym z żołnierzy z jednostki w Skwierzynie rozmawiał reporter RMF Witold Odrobina. Posłuchaj: Czy warunki panujące w koszarach mogły się przyczynić do wystąpienia sepsy wśród żołnierzy? Reporter RMF dotarł do rekrutów, którzy przebywają na obserwacji na oddziale zakaźnym szpitala - u nich też podejrzewano sepsę. Posłuchaj: Przeziębienia, zapalenia gardła, gorączka i kaszel - te objawy u żołnierzy ze Skwierzyny występują wyjątkowo często. Dowódcy tłumaczą to słabą odpornością młodych mężczyzn. Byli żołnierze wspominają jednak brutalną falę i złe warunki szkolenia. Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało na swoich stronach internetowych, że żandarmeria wojskowa wykluczyła falę lub inne nieprawidłowości w jednostce w Skwierzynie jako przyczynę zachorowań na sepsę. Prokuratura wojskowa sprawdza jednak ujawnione przez RMF informacje. - Pan redaktor wprowadził mnie w pewne zakłopotanie, bo to wygląda na znęcanie się. Armia nie jest żadnym obozem. To, o czym pan mówi, to byłyby rzeczy, za które my prokuratorzy ścigamy - tak na pytanie reportera RMF, czy nocne bieganie w piżamie mogło mieć wpływ na obniżenie odporności u żołnierzy, odpowiada szef prokuratury wojskowej pułkownik Bogdan Pikala. Jak nieoficjalnie dowiedział się reporter RMF, na początku przyszłego tygodnia można spodziewać się decyzji o formalnym wszczęciu śledztwa w tej sprawie. Tymczasem pierwszy z żołnierzy z pododdziału ze Skwierzyny chorujących na posocznicę opuścił dzisiaj oddział intensywnej opieki medycznej gorzowskiego szpitala. Będzie samolotem przewieziony do Warszawy, gdzie przejdzie operację plastyczną skóry. We wtorek po konsultacji ze specjalistą z WIM podjęto decyzję, że szeregowiec, u którego choroba wywołała wybroczyny na ciele powinien być operowany. Mimo najbardziej wyraźnych zmian chorobowych wraca on najszybciej do zdrowia. - Zmiany na skórze mogą być jednak źródłem zakażenia wtórnego, dlatego niezbędna jest natychmiastowa operacja. Chodzi także o to by żołnierz w jak najmniejszym stopniu został okaleczony przez chorobę. Jego stan zdrowia jest dobry, czuje się znacznie lepiej - powiedział dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wlkp. Leszek Wakulicz. Dwóch pozostałych żołnierzy chorujących na sepsę nadal pozostanie w Gorzowie. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.