Mama młodej, dorastającej nowosolanki, która prosi o anonimowość: - Mam wielki problem z 16-letnią córką, nie umiem się z nią dogadać. Córka w stosunku do mnie jest bardzo agresywna. My jako rodzice, widząc zagrożenia, które na nią czyhają, przestrzegamy ją, ale ona nas nie słucha. Niczego nie możemy jej zabronić, bo nas szantażuje, że coś sobie zrobi albo ucieknie z domu. Obrzuca nas też wyzwiskami, na każdym kroku kłamie. A teksty typu "stara jesteś nie znasz się", są u nas na porządku dziennym. Mało tego, kilka razy do domu wróciła z jakimiś otarciami skóry twarzy i połamanymi tipsami, a raz nawet z podbitym okiem... Statystyka bije na alarm Policyjna statystyka dotycząca konfliktów damsko-damskich jest zatrważająca. - Od początku roku odnotowaliśmy dziewiętnaście zdarzeń związanych z zachowaniami agresywnymi, aż w dziesięciu uczestniczyły dziewczyny - mówi Anna Szwarczyńska, rzecznik prasowy nowosolskich policjantów. Są też takie przypadki, kiedy dziewczyny w bójkach i pobiciach uczestniczą razem z chłopcami.- Była taka sytuacja w Bytomiu Odrzańskim, kiedy to chłopcy przyszli w sukurs koleżance, która pobiła się z inną dziewczyną - mówi policjantka. Jak zaczęła się ta awantura? - Od słowa do słowa, a potem do czynów - obrazuje A. Szwarczyńska. Kasia bije "z liścia"... Mówi Kasia (na jej prośbę imię zostało zmienione), uczennica Publicznego Gimnazjum nr 3 w Nowej Soli: - Uderzyłam dziewczynę od nas ze szkoły z "liścia", wredna była dla wszystkich i każdego mierzyła spod byka. Do tego zdarzenia doszło podczas tegorocznego Święta Solan. W tle koncerty tegorocznych gwiazd, wokół tłum, nietrudno o jakąś awanturę:- Podeszłam do niej z moją koleżanką, która zadała jej pytanie: Czy masz coś do mojej "niuni"? Odpowiedziała, że nie, że nie wie o co nam chodzi. Wkurzyłam się i uderzyłam ją z liścia, była szarpanina, zrobiła się z tego niezła afera - opowiada Kasia. Interweniowała policja i rodzice a uczestniczkom bójki obniżono zachowanie ze sprawowania. Kasia, jak sama mówi, miała mieć bardzo dobry albo dobry, skończyło się na poprawnym. W czasie wakacji między dziewczynami nie doszło już do żadnej "zwary". Dziewczyna, która dostała od Kasi, nie chodzi już do PG nr 3, wyjechała z Polski. - Piłaś wtedy - pytam? - Nie - odpowiada gimnazjalistka i od razu zaczyna się tłumaczyć. Według niej nie stało się nic strasznego. Wspomina, że sama kiedyś dostała w twarz, od trochę starszej dziewczyny. Doszło do tego poza szkołą. - Dlaczego oberwałaś? - pytam Kasię. - Za gadanie jakieś tam, dokładnie nie pamiętam - odpowiada gimnazjalistka. Łomot od laski z "ohapu" Kasia opowiada też o bójce, w której uczestniczyła jej koleżanka - Byłam świadkiem jak starsza "laska" z "ohapu" (OHP - Ochotniczy Hufiec Pracy - red.) przyszła pod szkołę. Okazało się, że czaiła się na kumpelę. Jak ta wyszła to zaczepiła ją i spuściła niezły łomot - opowiada trzecioklasistka. O co wtedy poszło? - O faceta, że niby "coś tam robiła" z jej chłopakiem. Rodzice kumpeli podobno zgłosili to na policję - oznajmia Kaśka. Potwierdza to Małgorzata Szałkowska, pedagog w PG nr 3: - Po weekendzie zgłosili się do nas rodzice poszkodowanej dziewczyny. Zrobiliśmy takie małe, wewnętrzne "śledztwo". Zamieszanych w to zdarzenie było kilka dziewczyn. Ustaliliśmy, że krew się tam nie polała. Z rozmów z dziewczynami wywnioskowałam, że starsze chciały pokazać młodszej jej miejsce w szeregu - twierdzi pedagog. Co się patrzysz "szmato"? Ania, blondynka o ładnej twarzy, uczennica III klasy: - Coraz częściej można zaobserwować agresję. Teksty typu "co się patrzysz szmato" są na porządku dziennym, nie mówię już o mierzeniu wzrokiem. - A bójki? - pytam. Ania: - Była taka sytuacja w tamtym roku. Jedna dziewczyna, która "kiblowała" dwa lata pobiła naszą koleżankę. Poszkodowana nie przyznała się nauczycielom, sami zauważyli, że ma siniaka na policzku. Tej, która ją pobiła, już w szkole nie ma. - Ja osobiście nie miałam przypadku, żeby ktoś mnie uderzył, zresztą nie pozwoliłabym sobie na coś takiego, ale "co się gapisz" słyszałam bardzo często. Dzieci jak ich rodzice Do rozmowy wtrąca się Daria, koleżanka Ani. Dziewczyna jest drobna, wygląda na skromną: - Jak byłam w pierwszej klasie to zdarzały się jakieś zaczepki słowne w moją stronę. Pamiętam taką sytuację przed apelem, kiedy mieliśmy pasowanie na pierwszoklasistę, dostałam z bara od starszej koleżanki i usłyszałam: Co się gapisz?...Ale nigdy nie dostałam ani "z liścia" ani z pięści.... Anna Stanisławska, pedagog z PG nr 1 przyznaje, że dochodzi w szkole do jakiś prowokacji, agresji. Ale szczerze mówiąc więcej tego zauważałam w tamtym roku - stwierdza - Z drugiej strony trzeba zwrócić uwagę na to, że szkoła jako instytucja na ogół nie wie o wszystkich takich zachowaniach. Nie mówię, że zawsze, ale niejednokrotnie młodzież przenosi na swoje szkolne życie zachowania zaobserwowane w rodzinie - dodaje. To samo zauważyła Małgorzata Szałkowska. - Rodzice mają nieuporządkowane życie, a potem dziwią się dzieciom. Druga strona medalu jest taka, że dziewczyny często przejmują chłopięce zachowania, "mieszają się w ich grono" i robią tak samo - podkreśla wieloletnia pedagog. Agresja w internecie Do agresji między dziewczynami dochodzi również w internecie, przy użyciu ogólnodostępnych komunikatorów, forów i portali społecznościowych. Klawiatura przyjmie wszystko, więc...- Często dostaję informację na "gg" z nieznanych numerów, w których co drugie słowo to kur..., że dostanę wpier... w szkole i takie tam - mówi Agnieszka zapalona internautka, dziś już uczennica szkoły ponadgimnazjalnej. - W internecie ludzie czują się bezkarni, chociaż tak naprawdę wystarczy sprawdzić IP, żeby namierzyć autora - dodaje jej mama. I w realu, i internecie można zaobserwować rosnącą przemoc wśród nastolatek. Aż strach się bać co będzie dalej. - Stale martwię się o córkę. Denerwuję się, gdy wychodzi z domu i zbyt długo nie wraca. Dużo ze sobą rozmawiamy dzięki temu wiem co dzieje się w jej życiu, ale czy wiem wszystko? - zastanawia się mama gimnazjalistki. Marek Grzelka