Informacja o akcie wandalizmu trafiła do policji na początku tego tygodnia. W budynku wybito okna, wewnątrz zniszczono lampy, powywracano sprzęty; na znajdującej się w budynku tablicy wandale zostawili obraźliwe napisy i swastyki. - Analizując sposób działania sprawców brano pod uwagę także przesłanki nacjonalistyczne. Motyw ten został jednak wykluczony, gdyż ujawnione okoliczności wskazywały jednoznacznie, że wandalami mogły być bardzo młode osoby - powiedział Konieczny. Finał sprawy zaskoczył nawet policjantów - okazało się, że autorami chuligańskiego wybryku są miejscowi chłopcy, z których najstarszy liczy sobie 12 lat. Towarzyszyło mu czterech kolegów w wieku od lat 9 do 11. Wszyscy oni w czwartek zostali przesłuchani przez policyjnych specjalistów, zajmujących się przestępczością nieletnich. - Chłopcami zajmie się sąd rodzinny. Ustalenia wskazują, że przynajmniej kilkakrotnie w ciągu ostatnich dni wchodzili do pomieszczenia. Zgodnie z relacją, traktowali budynek jako znakomite miejsce do zabawy - powiedział Konieczny. Dzieci wchodziły do budynku wykorzystując otwór w dachu. Z czasem rozrywka ta znudziła im się, więc kolejnym z pomysłów, jaki przyszedł młodzieńcom do głowy, było zdemolowanie sali - dodał rzecznik. Po rozmowie w komendzie młodzi wandale przekazani zostali pod opiekę rodziców. Okazało się też, że najstarszy z nich podczas dewastowania budynku dotkliwie pokaleczył sobie nogę, od kilku dni przebywa w szpitalu i tam właśnie zastali go policjanci.