Jak powiedział prezes Stowarzyszenia Dyrektorów DPS Ziemi Lubuskiej Andrzej Żelechowski, z powodu niskich wynagrodzeń wykwalifikowani i dobrze wykształceni pracownicy domów rezygnują z pracy, przechodzą do placówek służby zdrowia lub wyjeżdżają za granicę. Dodał, że w DPS w Tursku koło Sulęcina, którego jest dyrektorem, średnia płaca za ub. rok wynosiła nieco ponad 1,2 tys. zł netto, a najniższa zaledwie 769 zł netto. Żelechowski przypomniał, że pracownicy służby zdrowia otrzymali w 2006 roku 30 proc. podwyżki, a pracownicy DPS nie, mimo że wykonują taką sama pracę jak na niektórych szpitalnych oddziałach. Jego zdaniem, taki stan rzeczy jest sprzeczny z Kodeksem pracy, który w jednym z artykułów mówi, że za taką samą pracę należy się taka sama płaca. Zdaniem minister Fedak, pytanie o podwyżki należy kierować do rad powiatów, gdyż pracownicy DPS-ów są pracownikami samorządowymi. Minister przyznała jednak, że w powiatach, w których działa po kilka takich placówek, znalezienie dodatkowych pieniędzy na ten cel może być niemożliwe. - Być może podatek pielęgnacyjny byłby tu pewnym sposobem rozwiązania tej sytuacji. Bo przecież DPS-y świadczą takie usługi, które są na pograniczu usług opiekuńczych i zdrowotnych, być może część pieniędzy z NFZ powinna być kierowana przynajmniej dla tych pracowników, którzy świadczą usługi zdrowotne, a na pewno dotyczy to pielęgniarek, terapeutów czy lekarzy - powiedziała Fedak. Zdaniem Żelechowskiego, resort pracy może także wnioskować o zmiany ustawowe dotyczące włączenia wspomnianej grupy zawodowej do sfery budżetowej.