Pomysł jest taki, żeby uniezależnić się od kotłowni Zasetu i wybudować własną Z kotłowni Zasetu, przez pośredników, korzystają mieszkańcy kilkunastu budynków, m.in. Młynarskiej 7 i 9, Kościuszki 11, 13 i 15. Płacą oni znacznie wyższe rachunki za ogrzewanie niż np. mieszkańcy Spółdzielni Mieszkaniowej "Odrodzenie". Jednym z powodów jest to, że zanim ciepła woda trafi z Zasetu do ich kaloryferów, "przechodzi" przez ręce kilku pośredników. To sprawia, że cena wzrasta. - Mieszkańcy od kilku lat skarżą się na to - potwierdza wiceburmistrz Adam Żyrolis. Węzły trafiły na sprzedaż Kolejny problem, to fakt, że kotłownia Zasetu ma już swoje lata i nie jest w najlepszym stanie, często się psuje, efektem są przerwy w dostawie ciepłej wody lub zmniejszone ciśnienie. - Kotłownia wymaga modernizacji, a firma nie ma na to prawdopodobnie pieniędzy. Zresztą, ktoś może przecież tę kotłownię kupić - zauważa A. Żyrolis. Coś jest na rzeczy, bo właśnie wystawiono na sprzedaż węzły cieplne, odbyły się już dwa przetargi. - Na szczęście nikt się nie zgłosił - informuje wiceburmistrz. "Na szczęście", bo zmiana właściciela mogłaby oznaczać kolejną podwyżkę. Ale i brak chętnych nie oznacza, że mieszkańcy mogą spać spokojnie. - Mogą być kolejne przetargi, a właściciel węzłów cieplnych może też podjąć inne kroki, np. wydzierżawić je. Skutki dla mieszkańców byłyby podobne - zauważa wiceburmistrz. Gmina chce więc zmienić status quo. Pomysł jest taki: budowa nowej kotłowni, jednej albo kilku, w zależności od kosztów - tu decyzja zależałaby od mieszkańców poszczególnych budynków. - Możliwa jest też inna opcja: trójstronne porozumienie między gminą, właścicielami mieszkań i Spółdzielnią Mieszkaniową "Odrodzenie", która zarządza trzema z tych budynków - dodaje A. Żyrolis i zapowiada, że lada dzień zaczną się rozmowy z mieszkańcami i spółdzielnią. Jeśli będą oszczędności, to budować Co na to sami zainteresowani? - W spółdzielni "Odrodzenie" płacą dużo mniej za ogrzewanie. Nie dość tego, to u nas raz palą, raz nie, w domu zimno, a płacić i tak trzeba. No i co chwilę są podwyżki czynszu. Teraz to my żyjemy na najdroższym osiedlu w Kożuchowie - mówi krótko Agnieszka Glapka z ul. Młynarskiej. Pomysł budowania własnej kotłowni jej się podoba, o ile taka inwestycja będzie opłacalna i przyniesie oszczędności. Na kwietniowej sesji rady miejskiej o losy kotłowni A. Żyrolis pytał prezes Zasetu Annę Pawłowską. Pani prezes stwierdziła, że nie ma żadnego zagrożenia dla losów kotłowni. Krzysztof Koziołek