Jak poinformowała Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze, do 26 stycznie 2011 r., w każdą środę w godz. od 9 do 11 prokuratorzy zajmujący się działalnością nie związaną ze sprawami karnymi będą pełnili dyżury. Istnieje także możliwość ustalenia innego terminu, telefonicznie pod numerem 68 328-63-00. Prokuratura podała, że na podstawie art. 7 kodeksu postępowania cywilnego prokurator może żądać wszczęcia postępowania w każdej sprawie, jak również wziąć udział w toczącym się już postępowaniu, jeżeli według jego oceny wymagać tego będzie ochrona praworządności, praw obywateli lub interesu społecznego. - Przepis ten pozwala zatem na wytoczenie przez prokuratora powództwa cywilnego na rzecz poszkodowanych tym zdarzeniem, którego koszty w całości ponosi Skarb Państwa - zaznaczył rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Grzegorz Szklarz. Do niespotykanej na taką skalę awarii gazowej doszło w Zielonej Górze 30 listopada. Ze wstępnych ustaleń wynika, że była ona wynikiem niesprawności stacji redukcyjnej, która zmniejsza ciśnienie gazu ze średniego w sieci, do niskiego, pod którym trafia do instalacji budynków. Usterka spowodowała, że do instalacji trafił gaz pod ciśnieniem ok. 10 razy większym niż powinien. Gwałtowny wzrost ciśnienia spowodował serię wybuchów w ok. 40 kuchenkach gazowych na os. Pomorskim, Śląskim i Raculka. Ponieważ istniało duże zagrożenie, że może dojść do kolejnych wybuchów, ewakuowano mieszkańców tych osiedli - w sumie ok. 6,5 tys. osób. W wyniku wybuchu na os. Pomorskim zginął 51-letni mężczyzna. Ws. awarii śledztwo prowadzi Prokuratura Rejonowa w Zielonej Górze. Toczy sie ono pod kątem spowodowania zdarzenia polegającego na wybuchu gazu, które zagroziło życiu lub zdrowiu wielu osób i mieniu w wielkich rozmiarach, a przede wszystkim spowodowało śmierć jednego z pokrzywdzonych. Przestępstwo to jest zagrożone karą do 12 lat więzienia. Nad ustaleniem rodzaju usterki oraz powodu jej wystąpienia pracuje biegły z Wałbrzycha. Jak powiedział Szklarz, na jego opinię trzeba będzie jeszcze poczekać kilka tygodni. Prokuratura wyjaśnia także wątek związany z rzekomym brakiem reakcji pogotowia gazowego na sygnały mieszkańców o ulatniającym się gazie. Takie informacje pojawiły się m.in. w lokalnej prasie. Szklarz przekazał, że dotychczas żaden mieszkaniec nie powiadomił o tym prokuratury osobiście. W celu ustalenia świadków zostaną sprawdzone billingi pogotowia gazowego. Na rejestratorach rozmów telefonicznych nie znaleziono dowodów potwierdzających zignorowanie jakiegoś zgłoszenia, ale część rozmów mogła nie być nagrywana.