Po siedmiu ligowych kolejkach Arka Nowa Sól nadal okupuje ostatnie miejsce w tabeli. W ciągu 630 rozegranych minut strzeliliśmy 4 bramki, co daje gola średnio co 157 i pół minuty. W naszą siatkę piłka wpadła 17 razy, czyli co ok. 37 minut. Przy takich średnich trudno mówić o wygrywaniu. Choć podczas niedzielnego meczu z MKS-em Kluczbork byliśmy bliżej zwycięstwa niż w którymkolwiek z innych rozegranych meczów. Arka Nowa Sól - MKS Kluczbork 2:4 (1:1) bramki: Pawlak 14', Pojnar 58' - Kazimierowicz 9', Begar 63' Adamczyk 72', 86' (karny) kartki: Rozynek cz (ż+ż) - Drąg, Adamczyk, Kazimierowicz (żółte) Arka: Perwiński, Ilnicki, Galuś, Chrobot, Wróbel, Hajdamowicz (75' Walter), Gad, Wilusz (75' Rozynek), Kaźmierczak, Pojnar (75' Woźnica), Pawlak Darmo to i ocet słodki. Arka nie Wydawać się mogło, że ukłon piłkarzy w stronę kibiców spowoduje ich większą frekwencję na niedzielnym meczu. Cóż, piłka przegrała z rodzinnym grzybobraniem i z 299 odcinkiem "Na dobre i na złe". Kibice zwykle narzekali na cenę biletów i mieli słuszność, bo 8 zł to dużo za III ligę, w dodatku za widowiska grożące zawałem lub wylewem. Jednak kiedy pojawiła się okazja wejścia za darmo, szału na trybunach nie było. Przyszli ci, co przychodzą zawsze. Przyszli ci, którzy są już przyzwyczajeni. Choć zespół bawił się z kibicami w kotka i myszkę i choć najpierw dał nutę nadziei, finalnie przegrał. Pewni punktów To goście pierwsi zagrozili naszej bramce, choć trzeba przyznać, spora w tym zasługa Perwińskiego. W 5 minucie nasz bramkarz niepotrzebnie wychodzi z bramki, na szczęście próba lobu w wykonaniu napastnika gości jest fatalna. 4 minuty później tracimy bramkę. Niepilnowany Kazimierowicz dostaje piłkę w pole karne, strzela lekko"deską" i trafia do siatki. Odpowiedzieliśmy szybko. W 11' Pawlak dostaje podanie od Gada, strzela z czystej pozycji, bramkarz cudem zbija na róg. Tuż po chwili wyrównujemy. Pojnar dostaje piłkę w środku pola, podaje na prawą stronę do Hajdamowicza, ten dośrodkowuje, obrońca gości nie trafia w piłkę. Ta trafia pod nogi Pawlaka, który strzela z bliska pod poprzeczkę. Reszta pierwszej połowy to chwilami świetna gra Arki, z pomysłem, odważnie, dużo wymian piłek, właściwie wykonywane dośrodkowania. Efektem tej gry było kilka dobrych okazji do zdobycia bramkowej przewagi. W 32' Gad trafił w poprzeczkę, po chwili strzałów z daleka próbowali Wróbel i Wilusz, w 36' Pawlak nie zamienia "setki" na gola, po jego strzale bramkarz mógł śmiało słać pisma do Watykanu, że oto zdarzył się cud. Zwykle łapaliśmy bramkę tuż przed przerwą. Tym razem tak się nie stało, choć było blisko dzięki... naszemu bramkarzowi. Wybita piłka trafia pod nogi napastnika gości, Perwiński jednak broni honoru w sytuacji sam na sam. Stadion wykonał "uffff..." Tymi 45 minutami "Arka" pokazała swój potencjał. Punkty w tym meczu wydawały się pewne. Zagraliśmy nieźle, najlepiej z dotychczasowych ligowych potyczek. Było dynamicznie, ze sporą ilością sytuacji bramkowych. Tyle, że dynamitu starczyło jeszcze tylko na 15 minut drugiej połowy. Zwycięstwo smakuje 5 minut Początek drugiej połowy nie zapowiadał nadchodzącej katastrofy. Graliśmy ofensywnie narzucając swoją grę rywalowi. Bliski podwyższenia był Wróbel, który w 55 minucie bardzo ładnie choć minimalnie niecelnie uderzył z daleka. Gola zdobył 3 minuty później Pojnar niesygnalizowanym strzałem zza pola karnego. Lewą nogą soczyście przyłożył, piłka zmieniła tor lotu po rykoszecie i wpadła tuż przy słupku. Chwila była przełomowa. Po raz pierwszy od początku sezonu prowadziliśmy. Szczęście bywa krótkie. W tym wypadku trwało 5 minut. W 63' Sobota wkręcił naszą defensywę w boisko. Czterech piłkarzy Arki nie potrafiło mu przeszkodzić w akcji. Tuż przed bramką podał do Begara, który z 2 metrów strzelił do pustej bramki. Adamczyk grabarzem Arki Od mniej więcej 60 minuty Arka kompletnie siadła. Były chęci zdobycia bramki, jednak po kilku próbach okazało się, że kilku zawodników ma tylko ciąg do ofensywy, że nie ma sił na powrót. To właśnie dlatego straciliśmy bramkę na 2:3. Adamczyk zauważył, że nasza prawa flanka siada, poszedł za akcją. Czekał tylko na czystej pozycji na piłkę i się doczekał. Po podaniu ze środka stanął sam na sam z Perwińskim, strzelił, jak w książce napisane, po długim rogu i cieszył się ze zdobycia prowadzenia. Reakcja sztabu trenerskiego była szybka. W 75 minucie trzy zmiany miały jeszcze dać szansę na lepszy wynik. Praktycznie z biegu żółtą kartkę dostał Rozynek. Myślę, że pomysł wpuszczenia tak młodego zawodnika w sytuacji przegrywania o włos to wrzucenie na zbyt głęboką wodę. Po 10 minutach gry za faul w polu karnym Tomek zobaczył drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną kartkę. Karnego na bramkę zamienił Adamczyk. Stadion zaczął szybko pustoszeć. Widmowi trenerzy Od rezygnacji trenera Wojno minęły ponad 2 tygodnie. W międzyczasie Arka działała bez trenera, który miałby uprawnienia do prowadzenia zespołu w tej klasie rozgrywkowej. Jednak w protokołach meczu wpisywano nazwiska trenerów. Dwa tygodnie temu był to Romuald Wojno, tydzień temu Zygmunt Petejko, w meczu niedzielnym jako trener figurował Wojciech Drożdż. I faktycznie, jak udało się nam ustalić, trener Drożdż jest na dziś kimś w rodzaju koordynatora w Arce, ściśle trenerską robotę wykonuje Zbigniew Smółka. Przed Arką mecz w Legnicy. Jeśli będziemy potrafili zagrać tak, jak przez pierwszą godzinę meczu, będzie dobrze. Wyniki pozostałych meczów: Miedź Legnica - Rozwój Katowice 0:0 Orzeł Ząbkowice Śląskie - Koszarawa Żywiec 2:1 Chrobry Głogów - Gawin Królewska Wola 0:0 GKP Gorzów Wielkopolski - Lechia Zielona Góra 1:1 Skalnik Gracze - Unia Kunice (Żary) 1:0 Raków Częstochowa - Polonia Słubice 1:0 Walka Makoszowy (Zabrze) - Pogoń Świebodzin 2:2 Marek Grzelka