Do współpracy zaproszono kilkanaście służb, w tym gościnnie płetwonurków z nowosolskiej straży pożarnej. Ćwiczenia z tak dużym rozmachem, ze względu m.in. na koszty, odbywają się co dwa, trzy lata. - Na wodzie zorganizowaliśmy je po raz pierwszy. Zaangażowani byli m.in. policjanci, strażacy, płetwonurkowie, strażnicy miejscy, WOPR - owcy i służby medyczne - wymienia Zbigniew Żemajtis z wydziału zarządzania kryzysowego Starostwa Powiatowego we Wschowie. Opracowano dziewięć epizodów, a w każdym z ćwiczeń zachowano maksimum realizmu. Wszystkie zdarzenia dotyczyły szkwału, jaki rozpętał się nad Jeziorem Sławskim. Wiatr przewracał materace, pontony, rowery wodne i żaglówki. - Zatopione żaglówki trzeba było odholować do brzegu. Już godzinę przed ćwiczeniem zatopiono prawdziwe łodzie. W tym ćwiczeniu brali udział płetwonurkowie oraz strażacy ze specjalistycznym samochodem z wciągnikiem - relacjonuje urzędnik. Każda jednostka miała okazję wykazać się umiejętnościami. Przykładowo strażacy gasili pożar łodzi, a służby medyczne ratowały podtopione osoby. Na plaży rozstawiono polowy punkt medyczny. Symulantami w wodzie byli płetwonurkowie, natomiast na lądzie pomocą służyli harcerze. Niemałą sensację wśród widzów wzbudził symulant skaczący do wody "pod wypływem alkoholu" i "topiący się na środku jeziora". Po odholowaniu go na brzeg i udzieleniu pierwszej pomocy wszczął awanturę i zaczął uciekać. Natychmiast został zatrzymany i skuty w kajdany przez służby porządkowe. Ćwiczenia skończyły się po 20.00 z chwilą, gdy rozpętała się prawdziwa burza. kab