- Mieliśmy okazję słyszeć o RPA z okazji mistrzostw w piłce nożnej. A dziś usłyszymy wiele o tym kraju z ust Jerzego Szewczyka, którego witamy w "Zamku" już trzeci raz. Wcześniej gościliśmy go z okazji dwóch wystaw fotografii: "Chiny" i "Witajcie w Nepalu" - tymi słowami Joanna Sośnicka przywitała autora zdjęć. Na wernisażu wystawy zjawiło się niewielu amatorów zwiedzania świata. I niech żałują, bo podróżnik J. Szewczyk opowiadał o swoich wojażach niezwykle zajmująco. Jedenaście języków urzędowych Już na samym początku spotkania można było się dowiedzieć, że w Republice Południowej Afryki stepy i łąki - inaczej niż w naszym kraju - się wypalają. Co jest wynikiem wysokich temperatur, jakich potrzebują rośliny, by nasiona zaczęły kiełkować. - RPA ma powierzchnię cztery razy większą od Polski, a mieszkańców tylko 44 miliony, czyli niewiele więcej niż my - zauważył J. Szewczyk. - Mówi się, że RPA zawierają w sobie cały świat. I jest w tym wiele prawdy, bo są tutaj różne klimaty, zwierzęta, gatunki roślin, gaje cytrynowe i pomarańczowe. Mamy pustynie, stepy i góry. Cały świat w jednym państwie - potwierdził autor zdjęć. Oficjalnych języków urzędowych w RPA jest aż... jedenaście! Z tego 9 to języki murzyńskie. Aby mieszkańcy mogli się porozumieć między sobą, muszą używać języka angielskiego. Śnieg na pustyni RPA to też kraj, w którym stykają się dwa oceany: Atlantycki i Indyjski. - Z tego powodu jest tu wiele zjawisk atmosferycznych. A na samym Przylądku Dobrej Nadziei nie ma co liczyć na dobrą pogodę - stwierdził J. Szewczyk. Jeśli chodzi o klimat, to faktycznie jest mocno zróżnicowany. - Podczas Mistrzostw Świata widzieliśmy mecze, które odbywały się zimą, ale czy widzieliśmy śnieg? Nie, ewentualnie tylko deszcz. Bo śnieg można tam zobaczyć tylko w Górach Smoczych albo na... pustyni - opowiadał J. Szewczyk. Krzysztof Koziołek