Jadąc przez wieś nie zobaczymy już przy głównej drodze dużych budynków gospodarskich, pamiątki po dawnym gospodarstwie rolnym. Znikły, a na ich miejscu wkrótce pojawią się domy, które wybuduje prywatny deweloper. Za wsią, jadąc drogą koło kościoła, już za tablicą "Książ Śląski", trwa budowa kolejnych domków. Słychać turkot maszyn budowlanych i pokrzykiwania robotników. Nie licząc tego, dokoła jest las, cisza, spokój. Żeby wyjść na grzyby, wystarczy przekroczyć drogę i już jest się między drzewami. Czas jakby się zatrzymał. Ale wcale nie w sensie cywilizacyjnym, chodzi o ten spokój i ciszę. Cisza i brak rozrywek Na jednym z powstających tu osiedli wyrosły już trzy drewniane domy z bala. W jednym mieszka Tomasz Łuczak, prezes firmy Multihouse, która je stawia. - Wybudował się pan tak daleko od Zielonej Góry? - pytamy. - Daleko? To tylko 15 kilometrów, kwadrans drogi samochodem. A tutaj akurat była do kupienia ziemia i to tanio - odpowiada T. Łuczak. Jak podkreśla, jego firma stawia pojedyncze obiekty, nie - tak jak inni deweloperzy - od razu całe osiedla. - A co z rozrywkami kulturalnymi, wychodzeniem na imprezy? Tutaj jedyną "atrakcją" są chyba sklepy z alkoholem - pytamy dalej. - Teraz to znajomi przyjeżdżają do nas. Oni zapewniają jedzenie, my miejscówki - tłumaczy ze śmiechem T. Łuczak. Jego zdaniem działki na wsi mają swoje plusy, z których główne to chyba właśnie ta odległość od hałasu i zgiełku miasta i przestrzeń (tutaj posesje są o wiele większe). Minusy? Dojazd, brak rozrywek i... problemy z uzbrojeniem gruntu. - Gaz podłączono nam szybko. Ale na prąd czekaliśmy 22 miesiące - zauważa T. Łuczak. Ale Książ Śląski to niejedyna miejscowość w gminie Kożuchów, która przeżywa istne oblężenie przez przyszłych właścicieli domków jednorodzinnych. Większość terenów pod budowę jest w samym Kożuchowie, ale sporo działek jest też w np. w Broniszowie. - Tamtejsi rolnicy często pytają, jak odrolnić ziemię i podzielić ją na mniejsze działki - informuje Adam Żyrolis, wiceburmistrz Kożuchowa. Osiedle na dziesięciu hektarach Najczęściej grunty są w rękach prywatnych i tu cena zależy od sprzedawcy, z kolei gdy sprzedaje je miasto, cenę dyktują uczestnicy przetargu. A ta bywa różna, od kilkudziesięciu do nawet 100 zł za metr kwadratowy, dużo zależy od lokalizacji i tego, czy grunt jest uzbrojony. - Mamy jeszcze sporo działek pod budownictwo jednorodzinne, szykujemy je do sprzedaży w przyszłym roku - zapowiada A. Żyrolis. Duże osiedle na dziesięciu hektarach ma powstać między strefą przemysłową a stadionem, właśnie trwa aktualizowanie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Przetarg na parcele będzie w drugiej połowie przyszłego roku. W tym samym terminie pod młotek trafią działki między osiedlem Piaskowa a ul. Kraszewskiego. Jeśli chodzi o grunty przy strefie, w pobliżu jest gazociąg i kanalizacja. - Pozostanie kwestia uzbrojenia samych działek. Zrobimy wszystko, żeby tę potrzebną infrastrukturę wybudować jak najszybciej - dodaje wiceburmistrz. To, jakiej wielkości będą działki, jeszcze nie wiadomo, dokładniej określi to wspominany plan. Natomiast można przypuszczać, że będą one miały w granicach 8-10 arów, zwykle tyle mają miejskie grunty oferowane na sprzedaż. Krzysztof Koziołek