Dziennikarze "Gazety Regionalnej" zapytali uczniów z żarskich gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych, czy kupują prezenty z okazji Dnia Nauczyciela. - Oczywiście. Przecież to jest tradycja. Co roku robimy zrzutkę w klasie - odpowiada zdziwiona pytaniem Ania, licealistka z Żar. W tym roku jej klasa, w której uczy się 26 uczniów, składa się po 5 zł. - Wszyscy pewnie się nie zrzucą, uzbiera się jakieś 120 zł. Naszej wychowawczyni kupimy ładnie wydaną książkę i kwiaty. Musi nam jeszcze wystarczyć na kwiaty dla matematyka, żeby nas tak nie kosił - śmieje się Ania. Wśród rozmówców są i tacy, którzy na prezenty dla nauczycieli składają się nawet po 20 zł. - Rodzice doradzili nam, żebyśmy pomyśleli o jakimś ekskluzywnym prezencie. W tym roku zdajemy maturę. Lepiej, żeby wychowawczyni dobrze nas wspominała - śmieje się Piotr, uczeń klasy maturalnej jednego z żarskich liceów. Koledzy z jego klasy uzbierają ponad pół tysiąca zł. Planują kupić komplet złotej biżuterii. - Chyba jakieś kolczyki i naszyjnik. Dziewczyny będą wybierały. Ja się tylko zrzucam. Myślę, że to fajny pomysł. Trzeba się jakoś podlizać - puszcza oko Piotr. Dodaje, że część uczniów, którzy zdają maturę na przykład z historii czy geografii, osobno dokupi jeszcze prezent dla nauczyciela uczącego tych przedmiotów. Dywan w prezencie Na giełdzie atrakcyjnych prezentów najpopularniejsze są oprawione w skórę organizery, aktówki, dobrej klasy długopisy, wazony, pluszaki. - Przed 14 października przychodzi sporo uczniów, którzy proszą o wiązanki. Czasem kupują pojedynczo takie za 20-30 zł, czasem zrzucają się całą klasa na bukiet nawet za 100 zł - przyznaje właścicielka żarskiej kwiaciarni. Zdarza się, że uczniowie puszczają wodze fantazji i kupują dowcipne, niedrogie drobiazgi. - Kiedyś sprezentowaliśmy wychowawcy kaszlącą popielniczkę, bo narzekał, że nie może rzucić palenia. Kupiliśmy ją w sklepie "wszystko po 5 zł". Śmiechu było dużo - wspomina Justyna, uczennica pierwszej klasy liceum w Żarach. Jej koleżanka pamięta, jak na zakończenie podstawówki równoległa klasa kupiła wychowawczyni dywan. - To już było przegięcie. Prezent dla nauczyciela nie powinien być zbyt osobisty - uważa licealistka. - Po mojej podstawówce krążyły legendy o klasie, która na zakończenie roku kupiła wychowawczyni zestaw wypoczynkowy do ogrodu - śmieje się Justyna. Kwiaty i bombonierka Nauczyciele niechętnie mówią o prezentach. Przyznają, że przyjmują kwiaty, czekoladę, bombonierkę, czasem jakiś humorystyczny drobiazg. Ale to wszystko. - Kiedyś dostałam markowe pióro w pięknym etui. To był prezent od klasy, która już odchodziła ze szkoły. Uważam, że był to miły gest, jednak nie przyjęłabym bardziej osobistych prezentów, jak złota biżuteria - zastrzega nauczycielka z żarskiego liceum. Dyrektorzy zapewniają, że uczulają nauczycieli, aby nie przyjmowali drogich prezentów od uczniów. Powinni ograniczyć się do kwiatów i bombonierki. Ferdynand Sańko, lubuski wicekurator oświaty, przypomina, że przyjmowanie prezentów od uczniów, poza kwiatami, jest niedopuszczalne. - Kwiaty to wyraz sympatii i to jest dopuszczalne. Natomiast ja nie wiem, co może wyrażać komplet złotej biżuterii - przyznaje kurator. Kuratorium trudno reagować w takich przypadkach. Nie ma żadnych przepisów, które regulowałyby takie sprawy. Co może przyjąć nauczyciel, a czego nie powinien, pozostaje w osądzie samego belfra. To także sprawdzian, jak wychował swoich uczniów. Marta Czarnecka