Bramki: Bukowiec (49) dla Koszarawy oraz Pawlak (74) dla Arki. ARKA: Perwiński (ż) - Wróbel, Galuś, Hajdamowicz, Rozynek - Ilnicki(ż) (od 54 min. Chrobot), Wilusz, Struzik (od 83 min. Walter), Pojnar, Gad (od 67 min. Woźnica), Pawlak (ż). Po serii kontuzji, problemów z załatwieniem wszelkich dokumentów niektórych zawodników, trenerowi Smółce udało się w końcu wystawić skład, który wydaje się być najlepszym z możliwych. Po kilku tygodniach kontuzji wrócił do składu motor lewej strony - Michał Struzik. Podobnie jest z Tomkiem Ilnickim, który także miał krótką przerwę i jego brak na boisku był aż nadto widoczny. Niemniej piłkarze Arki przystępowali do tego meczu z perspektywy "dania dnia", przynajmniej w oczach gospodarzy. Przedmeczowe spekulacje kibiców Koszarawy nie dopuszczały innej możliwości niż wygrana. Problem w tym, że w Arce coś drgnęło, coś pękło i w końcu chyba zaskoczyło. Nudna połowa Nowosolanie na mecz z Koszarawą wyjechali już w piątek rano. Chcieli spokojnie dojechać, odpocząć i do sobotniego meczu przystąpić w pełni wypoczęci. Nocowali w Pogórzu, skąd przed meczem pojechali do Żywca. Istniało pewne niebezpieczeństwo, że mecz może się nie odbyć z powodu gwałtownych, kilkudniowych opadów na Żywiecczyźnie, które zamieniły boiska w grząskie kałuże. Boisko w Żywcu było jednak w takim stanie, że pozwalało na rozegranie meczu. Pierwsza połowa meczu była adekwatna do aury - była usypiająca. Na boisku niewiele się działo, gospodarze mimo chęci nie potrafili skutecznie zagrozić bramce Perwińskiego. W pierwszej połowie to Arka wydawała się zespołem optycznie minimalnie lepszym. Przyjęliśmy warunki gry gospodarzy, lecz na tyle umiejętnie, by nie pozwolić przeciwnikowi za dużo ugrać, z drugiej strony kilkakrotnie udało się nam wypracować solidne kontry zakończone strzałami. Najbliżej szczęścia po pół godzinie gry był Michał Struzik, po jego strzale bramkarz gospodarzy musiał sie zdrowo "nadrapać" żeby obronić. Gospodarze skonstruowali raptem jedną niebezpieczną akcję. Tuż przed przerwą z rzutu rożnego. Dośrodkowywał człowiek - legenda śląskiej piłki Krzysztof Bizacki, dośrodkowanie zamknął Zaremba, lecz nie potrafił skierować piłki do siatki. Czarny scenariusz, do którego byliśmy przyzwyczajeni, czyli gol do szatni, tym razem na szczęście nie znalazł potwierdzenia. Gol na wagę punktu Na drugą połowę nasz zespół wyszedł bez zmian. Gospodarze wyszli w nieco zmienionym zestawieniu, co jak się po chwili okazało, przyniosło im szybką korzyść. Nasi piłkarze stracili piłkę na połowie rywala i dali się złapać na szybka kontrę. Długie podanie trafia do Bizackiego, ten wiąże naszych obrońców, dokładnie dośrodkowuje na głowę Bukowca, który strzałem głową pokonuje Perwińskiego. Mimo straty bramki, nasz zespół grał szalenie ambitnie. Już po chwili mogło być 1:1, jednak piłka po strzale Wilusza z rzutu wolnego trafiła w poprzeczkę. Dotychczasowa gra Arki nastawionej na mocną defensywę i szukanie szans w kontrach zmieniła się na bardziej ofensywną. Szukanie remisu powiodło się. W 74 minucie bramkarzowi gospodarzy z trudem udaje się zbić piłkę na róg po naszym strzale. Rzut rożny - w końcu - udało się wykonać na tyle dobrze, by Pawlak urwał się swojemu "plastrowi" i umieścił finalnie piłkę w siatce. Dzięki Damianowi Końcówka meczu należała do gospodarzy z jednej strony i do naszego bramkarza z drugiej. Śmiało można powiedzieć, że dzięki postawie Damiana Perwińskiego w końcówce meczu mogliśmy cieszyć się z pierwszego punktu. Damian bronił w sytuacjach sam na sam, bronił trudne strzały mimo gąszczu zawodników w naszym polu karnym. Choć gospodarze kilkakrotnie mieli go nieomal "na widelcu", nie potrafili zmusić go do kapitulacji. Cieszy pierwszy punkt. Długo musieliśmy na niego czekać. Z drugiej strony musimy mieć świadomość ogromu kłód, jakie pech rzucał dotychczas Arce pod nogi. Udało się nam w końcu złapać oddech. Na trudnym terenie wywalczyliśmy ważny punkt. Możemy mówić o zmartwychwstaniu (mam nadzieję) Arki, ten przełom, po fatalnej passie pięciu porażek, wydaje się być bardzo budujący zarówno dla zespołu jak i trenera. W końcu udało się tak optymalnie zestawić ludzki potencjał zespołu, wypracować i utrzymać założenia gry by zdobyć punkt. Oby był on inicjacyjnym do dalszego zdobywania nowych. W niedzielę za friko Kibice z Nowej Soli mogą się czuć rozczarowani dotychczasowymi meczami w Nowej Soli. Zespół ma tego świadomość i w ramach zadośćuczynienia postanowił wszystkich kibiców zaprosić na niedzielny mecz z MKS-em Kluczbork za darmo. To ukłon piłkarzy w stronę publiki. Wypadałoby zaproszenie przyjąć i w niedzielę po obiedzie wpaść o 16.00 na stadion MOSiR przy ul. 1-go Maja. Wyniki 6 kolejki Rozwój Katowice - Raków Częstochowa 0:3 Polonia Słubice - Skalnik Gracze 2:3 Unia Kunice (Żary) - Pogoń Świebodzin 1:1 Walka Makoszowy (Zabrze) - GKP Gorzów Wielkopolski 0:0 Lechia Zielona Góra - Chrobry Głogów 0:0 Gawin Królewska Wola - Orzeł Ząbkowice Śląskie 0:1 MKS Kluczbork - Miedź Legnica 1:1 Marek Grzelka