Do wypadku doszło w sobotę w okolicach Mysłakowic (woj. dolnośląskie). Według ustaleń policji kierowca busa, wyprzedzając inny samochód, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w barierkę. Pojazd, w którym jechało 16 młodych sportowców w wieku od 15 do 17 lat, dachował. W wyniku dachowania sześciu pasażerów busa doznało poważniejszych obrażeń. 54-letni kierowca miał 2 promile alkoholu w organizmie. Jak poinformował sędzia Andrzej Wieja, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze kierowca przyznał, że podczas meczu wypił cztery piwa i "trochę alkoholu". - Sąd aresztował kierowcę na trzy miesiące, ale wyrok nie jest prawomocny i pewnie kierowca będzie się od niego odwoływać - dodał Wieja. Wcześniej w prokuraturze mężczyzna usłyszał dwa zarzuty: spowodowania katastrofy w ruchu lądowym w wyniku, której poważniejsze obrażenia doznało sześciu nastolatków, oraz prowadzenia busa pod wpływem alkoholu. Jak poinformowała Violetta Niziołek, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze kierowca, Marian M. przyznał, że feralnego dnia pił alkohol i bardzo tego żałuje. Początkowo do szpitala trafiło czterech chłopców. Jednak później reszta pasażerów zaczęła uskarżać się na bóle i również została przewieziona na badania. Poważniej rannych zostało sześć osób.