Jak poinformowała rzecznik zielonogórskiej policji Małgorzata Stanisławska, najpierw został zatrzymany 26-latek, który był zatrudniony przez firmę wykonującą prace remontowe. Kilka dni później ustalono, że nie działał on sam. - Zebraliśmy dowody, że z 26-latkiem współpracowała 38-letnia kobieta i 48-letni mężczyzna. Cała trójka usłyszała zarzuty kradzieży z włamaniem zagrożone karą do 10 lat więzienia. Na wniosek prokuratury osoby te trafiły na trzy miesiące do aresztu - powiedziała Stanisławska. W trakcie przeszukań część skradzionych rzeczy udało się odzyskać. Postępowanie w tej sprawie nadzoruje zielonogórska prokuratura rejonowa. Jak powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Grzegorz Szklarz, postępowanie ma wyjaśnić kulisy kradzieży oraz sprawdzić, czy pomieszczenia z dowodami były odpowiednio dozorowane.