W ocenie Dzierżawskiego Mysłek kierował akcją usunięcia wystawy podczas festiwalu Przystanek Woodstock. Dzierżawski zaznaczył, że jego ekspozycja była zorganizowana w pobliżu, a nie na terenie festiwalu i była częścią legalnie zgłoszonego zgromadzenia. Jak powiedział, 31 lipca, po dwóch godzinach od jej ustawienia, podszedł do niego mężczyzna podający się za organizatora festiwalu, który zażądał natychmiastowego demontażu ekspozycji, a kiedy odmówił, kilka godzin później wystawa została częściowo zniszczona przez grupę "dobrze zorganizowanych, zamaskowanych osób". Jak powiedział, następnego dnia, na polecenie Mysłka, wystawa została zdemontowana i wywieziona przez osoby w koszulkach z emblematem Pokojowego Patrolu WOŚP. Dodał, że interwencja Mysłka nastąpiła, kiedy wystawę zaczęto naprawiać. - Nie jest moją intencją oskarżanie Orkiestry o działania związane ze zniszczeniem wystawy, ale chronologia zdarzeń i zaangażowanie osób z jej kierownictwa w późniejsze usunięcie wystawy rzuca cień na WOŚP - powiedział Dzierżawski podczas konferencji prasowej. Zaznaczył, że docenia dobre rzeczy, które WOŚP robiła i robi, m.in. zbiórkę pieniędzy na ratowanie życia wcześniaków. - Jeden ze zniszczonych plakatów właśnie pokazywał 24-tygodniowego wcześniaka, którego życie zostało ocalone przez lekarzy, a obok pokazane było zdjęcie dziecka w tym samym wieku, zabitego w wyniku aborcji. W związku z tym dziwi nas zaangażowanie funkcjonariuszy Orkiestry w utrudnianie działania na rzecz dzieci - powiedział. Straty związane ze zniszczeniem wystawy Dzierżawski ocenił na kilka tys. zł, jednak zaznaczył, że z jego punktu widzenia sprawa jest znacznie poważniejsza niż kwestie finansowe. - Istotą tego, co się wydarzyło, jest naruszenie podstawowych wolności obywatelskich - wolności zgromadzeń i wolności słowa - powiedział. Jak zaznaczył, z tego powodu fundacja rozważa zwrócenie się do ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy o objęcie śledztwa w sprawie zniszczenia wystawy specjalnym nadzorem. Chce też wystąpić w tej sprawie do rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego. - Gdyby miało dojść do zlekceważenia tego, co się wydarzyło, byłby to sygnał także dla innych niewielkich organizacji społecznych, że mogą być "rozwalcowane" przez większych" - podkreślił. Zgodnie z art. 260 kk, na który powołał się Dzierżawski, za udaremnienie przemocą lub groźbą odbywanego zgodnie z prawem zebrania, zgromadzenia lub pochodu grozi grzywna, kara ograniczenia wolności lub pozbawienie wolności do lat dwóch. Rzecznik WOŚP Krzysztof Dobies powiedział, że fundacja nie komentuje sprawy i czeka na postanowienie prokuratury. Lubuska policja wciąż prowadzi dochodzenie w sprawie zniszczenia wystawy. - Fundacja, która ją przygotowała, wyceniła straty na 3 tys. zł. Wszczęliśmy dochodzenie w sprawie uszkodzenia mienia. Śledztwo wciąż się toczy, poszukujemy sprawców - powiedział w piątek rzecznik komendy wojewódzkiej policji w Gorzowie Wlkp. Marek Waraksa. Kilka godzin po zgłoszeniu o zniszczeniu wystawy antyaborcyjnej, policja otrzymała zawiadomienie od przedstawicieli fundacji, że osoby z Pokojowego Patrolu przywłaszczyły jej banery. - Okazało się, że patrol zabrał banery, ponieważ stały w pasie drogi ewakuacyjnej - dodał Waraksa. Policja odebrała banery od patrolu Przystanku Woodstock i zabezpieczyła w komisariacie w Kostrzynie nad Odrą. W tej sprawie także toczy się postępowanie wyjaśniające.